Za Marianną Schreiber druga walka w federacji Clout MMA. Influencerka po raz pierwszy weszła do oktagonu 29 grudnia, kiedy zmierzyła z Moniką "Najlepszą Polską Dziennikarką" Laskowską. Jej debiut był udany, bowiem wygrała walkę jednogłośnie na punkty. W sobotę 8 czerwca miała okazję na podtrzymanie dobrej dyspozycji, ale tak się nie stało.
- Od samego początku panicznie wręcz uciekała przed [Wiktorią "Wiki" - przyp.red] Jaroniewską. Łapała się klatki, trzymała ręce i palce wyciągnięte. Zaś gdy sędzia zatrzymał walkę, by ostrzec Schreiber, ta... zrezygnowała z dalszej walki. Po wszystkim Marianna pokazała całej publice środkowy palec - pisał Bartosz Królikowski ze Sport.pl.
Dzień po walce Schreiber umieściła na Instagramie kilka zdjęć z tego wydarzenia, dołączając obszerny opis. - PRZEPRASZAM, przede wszystkim Was wszystkich - swoich kibiców, fanów freakfightów. Wszystkie te osoby, dzięki którym zarabiam na chleb - osoby, dzięki którym to wszystko ma sens - zaczęła.
- Powiedzieć, że zawiodłam to nic nie powiedzieć. Oczywiście mogę szukać usprawiedliwienia, tego, że ta 1. minuta nie wyglądała tak źle, tego, że jak zwykle wzbudziłam emocje i wykonałam oczekiwane freakfightowe show. Ale nie zmieni to faktu, że mało poszło tak, jak chciałam. Oczywiście taktyka to były same fronty i kopnięcia i to się udało (do czasu…). Nie pozwoliłam się sprowadzić do parteru. Nie wiem, czy winy mam szukać w okolicznościach zewnętrznych, czy bardziej w samej sobie. Wiem jedno, te wszystkie problemy, które nawarstwiały się wokół mnie od marca (miały na mnie bardzo duży wpływ??) znalazły swój upust w Katowicach - napisała.
W dalszej części wpisu odniosła się do krytyki, jaka na nią spadła po walce - Wrócę silniejsza, zarówno mentalnie, jak i sportowo. Wiem, że tylko pokorą i ciężką pracą, mogę realizować swoje cele i marzenia. (...) PS. Myślę, że nikt nie zasługuje na zmasowany hejt i życzenia śmierci. Rozumiem emocje. Widziałam je i słyszałam w Spodku. Wiem, że jestem dość kontrowersyjna, jednak nie zmienia to faktu, że nikomu nie życzy się śmierci. Jestem tylko człowiekiem i mam swoje uczucia - podsumowała Schreiber.