Bezpardonowe ataki rosyjskich wojsk na Ukrainę trwają już od ponad tygodnia. Jednym z tych, który widział te tragiczne wydarzenia na własne oczy był Wiaczesław Kaliniczenko. Niedługo przed wybuchem wojny trener skoku o tyczce wyjechał do Kijowa na zawody. Nie był tam jednak zbyt długo, bowiem w obawie o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich musiał uciekać do Polski.
Choć Kaliniczenko od wielu lat związany jest z Polską, sytuacja w Ukrainie bardzo mocno go dotyka. Jego zdaniem jedynym sposobem na zakończenie wojny w jego ojczyźnie jest pozbycie się Władimira Putina. Co ciekawe, trener zaproponował nawet konkretne rozwiązanie, które mogłoby do tego doprowadzić.
- Chyba tylko pocisk w jego stronę i śmierć. To jedyny sposób na zakończenie wojny, nic innego. Stał się tak agresywny, że reaguje bez ograniczeń. Ma apetyt na krew, na wojnę, chce pokazać, że jest władcą wszystkiego - mówił ukraiński szkoleniowiec w wywiadzie dla "Super Expressu".
48-latek zaapelował też do rosyjskich gwiazd sportu, ale nie tylko. Jego zdaniem pomogłyby masowe protesty na rosyjskich ulicach. Od kilku dni są one organizowane w wielu miastach, a w ich trakcie policja aresztowała już kilka tysięcy osób. Kaliniczenko twierdzi, że to wciąż za mało.
- Powinni wyjść tacy znani sportowcy jak Isinbajewa, Wałujew, Szubienko i inne znane twarze - aktorzy, malarze. Przecież Isinbajewej nie wezmą za twarz i nie zamkną, bo ma z Putinem dobre relacje i często rozmawiają o sporcie - powiedział.
Kaliniczenko dodał również, że mocno dotyka go fakt, iż wielu obywateli Rosji nie ma pojęcia o tym, co dzieje się w Ukrainie. Za wszystko opowiada rosyjska propaganda, która skutecznie odcina mieszkańców od rzetelnych informacji. Panuje tam narracja, zgodnie z którą rosyjskie wojska rozpoczęły inwazję w celu uwolnienia sąsiada z rąk faszystów.