- Djoković wysłał mi wiadomość o wsparciu, nawet trochę pogadaliśmy. Próbowałem skontaktować się z Federerem i Nadalem, ale woleli milczeć. Rozumiem ich, to nie ich wojna. Mamy wsparcie wielkich osobistości, mam nadzieję że to przetrwa - powiedział Sergiej Stachowski w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Stampa".
Zachowanie Djokovicia nie powinno nikogo dziwić. Wicelider rankingu ATP jako dziecko przeżył bombardowanie Belgradu podczas wojny domowej w Jugosławii w latach 90. Kilka lat temu pokazywał nawet mediom schrony, w których wraz z rodziną chował się przed nalotami.
Stachowski po upewnieniu się, że jego rodzina bezpiecznie dotarła na Węgry, wrócił na Ukrainę, by bronić swojego kraju. - Oczywiście, że będę walczył, to jedyny powód, dla którego wróciłem - mówił tenisista w rozmowie ze Sky News. - Zapisałem się do obrony terytorialnej. Nie mam doświadczenia wojskowego, ale mam prywatne doświadczenie z bronią - dodawał.
Do Ukrainy wrócili także inni wybitni sportowcy, w tym m.in. mistrz boksu Ołeksandr Usyk. Bracia Witalij i Władimir Kliczko bronią Kijowa.
36-letni Stachowski zagrał w tym roku tylko jedno spotkanie. Odpadł w pierwszej rundzie kwalifikacji Australian Open. Ukrainiec najwyżej w karierze był 31. na świecie (wrzesień 2010). Dziś jest 233. Jednym z jego największych sukcesów było ogranie Rogera Federera w drugiej rundzie Wimbledonu 2013.
We wtorek władze światowego tenisa orzekły, że rosyjscy i białoruscy tenisiści będą mogli nadal rywalizować w turniejach, ale jako neutralni zawodnicy. Zawieszono Rosyjską Federację Tenisową oraz Białoruską Federację Tenisową w rozgrywkach drużynowych. W ostatnich dniach wielu przedstawicieli rosyjskiego tenisa opublikowało antywojenne wpisy, w tym m.in. lider rankingu Danił Miedwiediew, szósty na świecie Andrej Rublow czy najwyżej sklasyfikowana Rosjanka (14. WTA) Anastazja Pawluczenkowa. Ta ostatnia przyznała w rozmowie z CNN: "Prywatne ambicje lub motywy polityczne nie mogą usprawiedliwiać przemocy".
- Ograniczenie się jedynie do zakazu używania przez tych tenisistów symboli reprezentacyjnych jest uderzeniem w idee olimpijskie, ale przede wszystkim policzkiem wymierzonym obywatelom Ukrainy ginącym na wojnie i policzkiem wymierzonym przeciwko społeczności wszystkich krajów świata wspierających wolną i niepodległą Ukrainę - czytamy w oświadczeniu Polskiego Związku Tenisowego.