Rodzina Murańskiego apeluje. I podaje przyczynę śmierci. "Nie padł ofiarą hejtu"

"Nie oceniajcie na podstawie plotek, domniemań i plugawych ludzkich języków. Mateusz nie był żadną ofiarą hejtu" - napisał Jacek Murański. Ojciec Mateusza zdementował krążące w sieci plotki i wyjawił prawdziwą przyczynę śmierci syna.

Mateusz Murański zmarł w środę 8 lutego w wieku 29 lat. W ostatnich latach był niezwykle popularną osobą w Polsce. Rozpoznawalność zdobył głównie za sprawą serialu "Lombard. Życie pod zastaw", ale również freak fightom. Uczestniczył w galach Fame MMA i High League. W sumie stoczył dziewięć pojedynków, a jego bilans to cztery zwycięstwa i pięć porażek. 

Zobacz wideo Lewandowski schodzi ze sceny. Santos szuka następcy Wybierz serwis

Jacek Murański odniósł się do plotek na temat śmierci syna

Od razu po śmierci Murańskiego w Internecie pojawiło się mnóstwo informacji dotyczących przyczyn zgonu. Najwięcej mówiło się o hejcie i przedawkowaniu używek. - To jest tak naprawdę kolejna ofiara hejtu w internecie po Dawidzie Ozdobie. On mi już po walce mówił, że nie daje rady sobie z hejtem. Depresja i uciekł gdzieś w te używki - powiedział Arkadiusz Tańcula. Jacek Murański, ojciec Mateusza wraz z żoną zdementowali te informacje. 

"Jestem zobowiązany w tym poście wyjaśnić i wytłumaczyć tę tragedię, tak jak ona rzeczywiście wyglądała. Nie oceniajcie na podstawie plotek, domniemań i plugawych ludzkich języków" - napisał w poście na Facebooku. W komentarzach opublikował screeny rozmów z użytkownikami, w których wyjawił prawdziwą przyczynę śmierci syna. 

"To był wypadek ekstremalnego bezdechu. Straszny w skutkach, ale wciąż wypadek. Wbrew kłamliwej narracji pochodzącej od osób, które albo nie miały z Mateuszem kontaktu, albo miały go incydentalnie. Mateusz nie był żadną ofiarą hejtu. Był ofiarą strasznego wypadku" - czytamy. Bezdech senny to choroba, która cechuje się powtarzającymi epizodami zatrzymania lub ograniczenia przepływu powietrza przez drogi oddechowe. "Do końca życia będę zadawał sobie pytanie dlaczego. Dlaczego nie założył tej nocy maski wspomagającej oddychanie" - dodał. 

Murański wspomniał także, że jego syn miał wiele planów na przyszłość. "Był pełnym radości człowiekiem. Rozmawialiśmy przez trzy godziny tego ostatniego wieczoru. Mówił mi o planowanych zaręczynach, o planowanym rodzicielstwie. Cieszył się na potwierdzony przez prezeza Telewizji Puls powrót do jego ukochanego serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Mateusz miał potwierdzenie udziału w rozdaniu Oscarów w dniu 13 marca" - czytamy dalej. 

Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Post o niemal identycznej treści zamieściła w mediach społecznościowych mama Mateusza, Joanna Godlewska-Murańska. "Wiele życzliwych osób pisze do nas, kierowanych odruchem serca i empatią, co bardzo doceniamy" - zaczęła wpis. Wspomniała też o planach rodzinnych z narzeczoną. Na koniec skierowała się do osób czytających post, by przeczytali go z "powagą i należnym szacunkiem do Matiego".

Więcej o:
Copyright © Agora SA