Polska traci wielki talent. "Bóg mi na to nie pozwala"

Mansur Ażyjew jest uznawany za największy polski talent w MMA, ale niestety nie dowiemy się, jak daleko zajdzie. 24-latek niespodziewanie zakończył karierę. - Bóg mi na to nie pozwala - tłumaczy zawodnik z WCA Fight Club.

Mansur Ażyjew stoczył siedem walk i wszystkie wygrał. W klatce imponował wszechstronnymi umiejętnościami, ale też zimą głową. Mistrz organizacji Armia Fight Night został już nawet nazwany "Nowym Mamedem Chalidowem". Prognozowano mu wielką przyszłość. I on sam o niej mówił. - UFC? To nie marzenie. To cel - oświadczył rok temu. Ale jednak zmienił zdanie. Kilka dni temu oświadczył, że zakończył karierę, a teraz wyjaśnił powody.

Zobacz wideo To koniec Izu w KSW? "Muszę się zastanowić. Miało to inaczej wyglądać"

- Spojrzałem z boku na to, co robię. Z całym szacunkiem do zawodników i do całej dyscypliny, ale nie chcę półnago wychodzić do klatki, ulany potem i bić drugiego człowieka, który tez chce mi urwać głowę. Krew, pot i łzy. Stwierdziłem, ze to nie jest to, co chcę w życiu robić. Żeby osiągnąć sukces w MMA, to musisz oddać całego siebie. Jeśli tego nie zrobisz, to dojdziesz do określonego poziomu, ale samego szczytu nie osiągniesz - powiedział Mansur w programie "Oktagon Live".

I dodał: - To nie jest prosty sport. Musisz oddać mu się w pełni. Treningi, analiza rywali, specjalna dieta, obozy przygotowawcze. Nie chcę całego życia poświęcić MMA, a inaczej się nie da. Bóg ode mnie tego nie chce. Inaczej mówiąc: Bóg mi nie pozwala na to - wyjaśnił Ażyjew, który wyznaje muzułmanizm.

Waleczna rodzina

Jeszcze rok temu Mansur zapowiadał, że w przyszłości będzie reprezentował Polskę w klatce. Dlaczego? - Bo wszystko, co uzyskałem w swoim życiu, uzyskałem tutaj. Tym, kim jestem, stałem się w Polsce. Pochodzę z Czeczenii i nigdy się tego nie wyprę, ale mieszkam w Polsce od prawie 15 lat i to ten kraj otworzył mi wszystkie drzwi, dał możliwość rozwijania swoich pasji. Czuję się jego dłużnikiem - mówił Ażyjew.

Mansur czeczeńskiej wojny nie pamięta, ale aż za dobrze zna jej skutki. Więcej o tragicznych wydarzeniach z lat 90. mogą opowiedzieć jego bracia: Anzor i Arbi, którzy też kiedyś byli zawodnikami, a dzisiaj są uznanymi trenerami w warszawskim WCA Fight Club. Trenują m.in. z Mariuszem Pudzianowskim czy Janem Błachowiczem.

Mansur podąży drogą braci i skupi się na trenerce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA