Kiepskie wyniki polskich olimpijczyków spowodowały dyskusję o kondycji polskiego sportu i związków sportowych w naszym kraju. W ujawnieniu niektórych patologii pomogli sami sportowcy, którzy kilkakrotnie głośno mówili o swoich problemach, oraz media, które nagłaśniały te sytuacje.
Doszło do tego, że sprawie postanowił się przyjrzeć rząd. W środę minister Sławomir Nitras zorganizował konferencję prasową, na której zwracał uwagę m.in. na to, że na igrzyskach olimpijskich znalazło się aż 13 prezesów związku, którzy nie mieli żadnego zawodnika w Paryżu. W czwartkowej rozmowie z radiem RMF opowiedział o sytuacji, w której wybija się nazwisko Tomasza Poręby - byłego europosła PiS, który w ostatnich latach dużo działał przy piłkarskiej Stali Mielec. Poręba jako członek zarządu Polskiego Związku Badmintona oraz wiceprezes PKOl również wyjechał na igrzyska.
- Ja się nie dziwię, że pan Poręba złożył rezygnację z funkcji członka Polskiego Związku Badmintona. Złożył ją dzień po igrzyskach, bo chciał na te igrzyska polecieć. W PZB trwają kontrole NIK, ministerstwa sportu i w najbliższym czasie upublicznione raporty, które wskażą nieprawidłowości - mówił minister.
Do całej sprawy postanowił się odnieść sam Poręba, który w mediach społecznościowych oskarżył ministra sportu i turystyki o "machanie polityczną szabelką".
"Pan Sławomir Nitras kłamie. Nigdy wcześniej nie byłem na igrzyskach. W Paryżu byłem pięć dni, jako wiceprezes PKOL odpowiedzialny za kontakty zagraniczne, biorąc udział w wielu relacyjnych spotkaniach. Nie mieszkałem w Hayacie. W PKOL i PZB nigdy nie pobierałem żadnego wynagrodzenia" - napisał w jednym z tweetów.
Następnie dodał. "Pan Sławomir Nitras tym razem nie tylko kłamie, ale i pomawia. Między innymi z tego powodu został już pozwany przez Prezesa Polskiego Związku Badmintona. Życzę panu ministrowi, aby wreszcie pokazał jakiś pomysł na polski sport, a nie tylko machał polityczną szabelką".
Nitras oskarżył Porębę o wykorzystywanie publicznych pieniędzy w kampanii PiS. - Polski Związek Badmintona został przez m.in. pana Porębę wykorzystany jako pas transmisyjny pieniędzy publicznych do realizowania kampanii PiS. Te słynne pikniki 800 plus - one były finansowane z pieniędzy ministerstwa rodziny głównie, ale nie tylko. One były finansowane również z budżetu ministerstwa sportu. To znaczy dotacje dostawały. Dostała Fundacja Polskiego Związku Badmintona, kontrolowana przez ludzi związanych z panem Porębą i PZB. Dostali pieniądze, za które przyłączyli się do organizacji pikników 800 plus, na których koledzy pana Poręby robili kampanię wyborczą - powiedział minister. Dodał następnie, że w przypadku PZB chodzi o kwotę 1,4 milionów złotych.
"Jaka fundacja? Jacy moi ludzie? Może chodziło panu nie o fundację, a fiksację na moim punkcie? To jest Sławomir Nitras nie mający nic wspólnego z prawdą, podchodzący pod pozew, bełkot. Myślałem, że po zabraniu środków na ośrodek w Tuszowie panu ulżyło, a pan dalej w transie" - odpowiedział na te oskarżenia Poręba.
Cała sytuacja prowadzi do napięć pomiędzy ministerstwem sportu a PKOl. Pojawiło się oświadczenie, w którym kierowana przez Radosława Piesiewicza organizacja stwierdza, że "jakakolwiek próba niszczenia wizerunku PKOl polskiego sportu nie uzdrowi".
Komentarze (83)
Nitras ujawnił patologie w polskim sporcie i się zaczęło. To jest wojna
Wężykiem, Jasiu wężykiem.