Sprawa Imane Khelif podzieliła świat. Po stronie Włoszki opowiedzieli się m.in. Elon Musk i J.K. Rowling, którzy uznali, że Imane Khelif jest mężczyzną. Zwolennicy tej tezy powołują się na nigdy nieopublikowane badania Międzynarodowej Federacji Bokserskiej. Doszło do tego, że w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia Khelif z dzieciństwa.
Imane Khelif w ćwierćfinale zmierzy się z Węgierką Lucą Hamori. Na tym etapie rywalizacji zabraknie Anety Rygielskiej, która w 1/8 finału przegrała z Turczynką Busenaz Suermeneli. Reprezentantka Polski postanowiła zabrać głos w sprawie Khelif. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przyznała, że miesiąc temu nawet walczyła z Algierką. I nie była to łatwa potyczka.
- Rok temu Algierka została zdyskwalifikowana za zbyt wysoki poziom testosteronu - zwróciła uwagę. - Ogólnie jest bardzo dobrą zawodniczką. Jest cholernie silna. Bo nawet miesiąc temu miałam okazję stoczyć z nią sparing i nie umiałam znaleźć na nią sposobu. Wydawała się bardzo szybka i bardzo silna. Dlatego jeśli miałabym wybierać, czy w turnieju trafić na Algierkę, czy Turczynkę, to i tak, mimo przegranej, wolałabym Turczynkę. Z nią mam dużo większe szanse - przyznała.
A jaką decyzję wobec Algierki powinien podjąć MKOl? - Nie mnie do końca oceniać, czy Algierka powinna startować w igrzyskach, czy nie. W każdym razie cieszę się, że na nią nie trafiłam. Choć jakiś plan taktyczny mieliśmy i na nią - powiedziała. - Bije bardzo mocno. Choć o niektórych zawodniczkach też można to powiedzieć. Na pewno należy do najmocniej bijących - dodała.
Rygielska oceniła też decyzję Włoszki o przedwczesnym zakończeniu walki i niepodaniu ręki przeciwniczce. - Na pewno nie wpadłabym na taki pomysł, żeby w ten sposób się wybić. Bo też widzę to trochę tak, że Włoszka wykorzystała całą sytuację, by stać się bardzo rozpoznawalna. A tę walkę pewnie i tak by przegrała, więc wykorzystała to po prostu dla siebie. Jeśli chodzi o mnie, to pewnie starałabym się walczyć do końca i wygrać z Algierką - przyznała polska bokserka.
Zdradziła też swoją opinię na temat licznych komentarzy, które pojawiły się wokół Khelif. - Na pewno to dla niej przykre. I też jest mi jej bardzo szkoda. Bo co ona może? Również trenuje ciężko, robi wszystko, by wygrywać, poświęca czas na treningi. I także ma marzenia. Mam to szczęście, że nie mnie jej udział w igrzyskach oceniać - zakończyła.
Zamieszanie wokół algierskiej bokserski skomentował w końcu sam MKOl. "Każdy sportowiec ma prawo do rywalizacji bez dyskryminacji. Wszyscy pięściarze biorący udział w turnieju olimpijskim podlegają pod zasady wyznaczone przez Paris 2024 Boxing Unit. Podobnie jak podczas wcześniejszych igrzysk, płeć zawodników oraz ich wiek są uznawane na podstawie paszportów i innych dokumentów. PBU ustalało przepisy na podstawie rywalizacji w Tokio z 2021 roku, by zachować ciągłość oraz nie wprowadzać zbędnych niejasności" - można przeczytać w opublikowanym komunikacie.
To nie jest pierwszy występ Imane Khelif na igrzyskach olimpijskich. Trzy lata temu w Tokio Algierka doszła do ćwierćfinału w kategorii do 60 kilogramów, gdzie odpadła po starciu z Kellie Harrington - późniejszą mistrzynią.
Komentarze (1)
Polka zabrała głos w sprawie kontrowersji wokół pięściarki z Algierii. "Miałam okazję"
niech sobie ten facet, czy ten od biegania odbiera zloty medal po 100% walkowerach.
Inaczej bedzie to koniec kobiecego sportu