Iga Świątek zawiodła w półfinale igrzysk olimpijskich i przegrała aż 2:6, 5:7 z Qinwen Zheng. Po meczu zareagowała bardzo emocjonalnie - podczas wywiadu z Eurosportem po prostu się rozpłakała i nie była w stanie odpowiedzieć na więcej niż dwa pytania. Kibice obawiali się, że to starcie może negatywnie wpłynąć na Polkę i ta nie będzie w pełni formy w meczu o brązowy medal. Ostatecznie ich lęk okazał się nieuzasadniony. Liderka rankingu WTA pokazała pełną klasę w starciu z Anną Karoliną Schmiedlovą - grała precyzyjnie, w pełni skupiona i ostatecznie triumfowała 6:2, 6:1.
Było jednak widać, że to starcie wiele ją kosztowało, przede wszystkim pod względem emocjonalnym. Świątek miała zdecydowanie większe ambicje i chciała w Paryżu powalczyć o złoto. Tego celu nie udało jej się zrealizować. I widać, że brąz nie był dla niej w pełni satysfakcjonujący.
Tuż po ostatniej akcji meczu ze Słowaczką nie cieszyła się nadmiernie ze zwycięstwa. Na to uwagę zwrócili też komentatorzy. Podeszła do ławki, a po chwili na jej twarzy pojawiły się łzy. I to już po raz kolejny w ciągu ostatnich godzin. Wydaje się jednak, że nie były to łzy szczęścia, a rozczarowania. Nie ma wątpliwości, że ten turniej Świątek wiele kosztował. Te łzy były tego najlepszym podsumowaniem.
"No nie było wybuchu radości u Igi Świątek po wywalczeniu brązowego medalu. Wyglądało trochę tak, jakby to była II runda. Widać, że cel był inny" - zauważył na X Mateusz Puka z WP SportoweFakty.
Teraz przed Świątek kilka dni odpoczynku. Kolejną imprezą, w której może wystąpić, będzie turniej WTA w Cincinnati, która rozpocznie się już 13 sierpnia. Nie wiadomo jednak, czy Polka nie zdecyduje się zrobić sobie nieco dłuższej przerwy.