Pierwszy set tego spotkania wskazywał, że będziemy świadkami kolejnej demolki w wykonaniu Igi Świątek na kortach Roland Garros i to, że gra toczy się o olimpijski medal, a nie wielkoszlemowy tytuł, nie ma zupełnie żadnego znaczenia. Polka zdominowała Collins w każdym elemencie tenisowego rzemiosła, wygrywając aż 6:1. Amerykanka odrodziła się jednak jak feniks z popiołów. W drugim secie wytrąciła raszyniance argumenty, jak mało kto w Paryżu potrafi. Zwyciężyła partię 6:2 i serca polskich kibiców zaczęły lekko drżeć.
Na szczęście nie na długo. Klasa mistrzyni znów dała o sobie znać, Świątek nijak nie przejęła się słabiutkim setem i decydującego zaczęła od prowadzenia 4:1. To podkopało morale mającej kłopoty ze zdrowiem Amerykanki. Na tyle mocno, że aż... skreczowała. Polka dostała przedwcześnie przepustkę do półfinału i od medalu dzieli ją już tylko (i aż) jedno zwycięstwo, zaś od złota dwa triumfy.
Niezwykły pokaz charakteru Polki doceniły zagraniczne media. Portal tennis.com zauważył, że Świątek zdawała się w pewnym momencie kompletnie zagubiona, ale odbudowała się w sposób, w jaki potrafi najlepiej. "Liderka światowego rankingu zdawała się pozbawiona wszelkich pomysłów na grę po przegranym secie, zwłaszcza gdy na początku trzeciego popełniła kilka błędów. Ale Polka powróciła do meczu w swoim niezrównanym stylu i doprowadziła do wyniku 2:0 w gemach. To był początek końca dla Collins, która sfrustrowana, rozkojarzona i wyczerpana fizycznie w końcu się poddała" - czytamy.
Dziennik "L'Equipe" był nieco rozczarowany, że w trzecim secie nie obejrzeliśmy lepszego widowiska. Tamtejsi dziennikarze nie mieli jednak wątpliwości czyja to zasługa. " Wszyscy ostrzyliśmy sobie zęby na fantastyczne widowisko w trzecim secie z udziałem dwóch zawodniczek, będących na najwyższym poziomie. Ale wielki powrót Świątek i coraz większe zmęczenie oraz problemy zdrowotne Collins, pozbawiły Amerykankę woli walki, a nas wspaniałej bitwy" - piszą Francuzi.
Zwycięstwo Polki nie uszło także uwadze amerykańskich mediów, a konkretnie ESPN. "Iga Świątek padła na kolana po potężnym ciosie piłką od Collins. Ale na koniec to Amerykanka zrezygnowała z dalszej gry. Danielle zapytała się Polki po niefortunnym zdarzeniu czy wszystko z nią w porządku. Świątek pokiwała jedynie głową, że tak i wróciła do gry. A jak wróciła, to w wielkim stylu. Polka przełamała rywalkę najpierw jeden raz, potem drugi. Collins zniknęła potem z kortu na kilka minut, biorąc przerwę medyczną. Jednak gdy po jej powrocie zrobiło się 4:1, to dla Amerykanki było za wiele" - czytamy.
Natomiast angielska strona Eurosportu nie ma wątpliwości, co pozwoliło Idze odbudować się w tym meczu. "Świątek użyła każdej uncji swojego doświadczenia z wygrywania tytułów wielkoszlemowych na kortach Roland Garros, udając się na dłuższą przerwę po przegranym secie. Gdy wróciła, jej postawa wręcz zmroziła rywalkę, która nagle znalazła się w sytuacji, w której przegrywała 0:3. Collins wzięła przerwę medyczną, próbowała jeszcze po niej walczyć, ale ostatecznie poddała się jeszcze przed końcem" - piszą tamtejsi dziennikarze.
Komentarze (33)
Tak zagraniczne media piszą o meczu Świątek - Collins