"Dortmund nigdy w swojej historii nie widział takich tłumów" - pisał lokalny dziennik "Ruhr Nachrichten", który od rana relacjonował, co dzieje się w Dortmundzie, gdzie we wtorek o 21 o finał Euro walczyły reprezentacje Holandii i Anglii.
Na mieście - jak relacjonował również wysłannik Sport.pl Dominik Wardzichowski - dominowali przed wszystkim holenderscy kibice. Szacuje się, że we wtorek w Dortmundzie jest ich ok. 100 tys. Te rozśpiewane tłumy w pomarańczowych koszulkach widzieliśmy już miesiąc temu w Hamburgu, gdzie Polska w pierwszym meczu fazy grupowej przegrała z Holandią (1:2).
"Niestety jest też brzydka strona miejskiego festiwalu" - pisał "Ruhr Nachrichten", który we wtorek na dwie godziny przed meczem poinformował, że w barze na Kleppingstrasse doszło do awantury. Dziennik nie rozstrzygnął, kto był prowodyrem bójki, ale brytyjski "The Sun" od razu był przekonany, że zaatakowani zostali angielscy kibice, a rannych zostało przynajmniej pięć osób.
"Na miejscu już pracuje policja, są też służby ratownicze. Jak poinformował nas rzecznik policji, obecnie trwa dochodzenie. Nie jest jasne, jak doszło do awantury. Ze zdjęć naszego reportera wynika jednak, że wyposażenie baru zostało w dużym stopniu zniszczone" - czytamy w "Ruhr Nachrichten".
To niestety nie była jedyna awantura, bo z kolejną niemiecka policja i służby porządkowe musiały sobie radzić kilkaset metrów dalej pod restauracją Gaense Markt. "Wciąż widać tu ślady krwi" - relacjonował lokalny reporter, który poinformował, że angielscy i holenderscy kibice próbowali także wedrzeć się do strefy kibica na Friedensplatz, co widać m.in. na poniższym nagraniu.
Anglia we wtorek wieczorem w Dortmundzie pokonała Holandię 2:1 i awansowała do finału Euro, gdzie w niedzielę o 21 zmierzy się z Hiszpanią. Mecz rozegrany zostanie na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.
Komentarze (35)
Dantejskie sceny przed półfinałem Euro 2024! Niemcy w szoku