Potężny problem w wiosce olimpijskiej. Majewski nie wytrzymał

Do oficjalnego rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Paryżu pozostał już tylko jeden dzień. Nasi sportowcy są już na miejscu, gdzie nie wszystko zostało jednak odpowiednio przygotowane. - Dużym problemem jest stołówka - oznajmił szef misji olimpijskiej Tomasz Majewski. Okazuje się, że to nie wszystko. Dziennikarz Tomasz Kalemba zaznaczył, że Francuzi mieli wiele lat na organizację wydarzenia, ale najwyraźniej zlekceważyli sporo rzeczy.

Polscy sportowcy polecieli do Paryża, by poprawić wynik z ostatnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Tam spisali się całkiem nieźle, gdyż zdobyli 14 medali - cztery złote, pięć srebrnych i pięć brązowych. Tym samym poprawili rezultat z trzech poprzednich IO (Rio de Janeiro, Londyn, Pekin), z których przywieźli "zaledwie" po 10 krążków. Mimo wszystko z utęsknieniem wspominamy lata 70. kiedy na IO w Montrealu w 1976 roku sięgnęliśmy po 26 medali (siedem złotych, sześć srebrnych oraz 13 brązowych), natomiast cztery lata później w Moskwie po historyczne 32 medale (trzy złote, 14 srebrnych i 15 brązowych).

Zobacz wideo

Ogromny problem w wiosce olimpijskiej. "Francuzi zlekceważyli sporo rzeczy"

Tuż po dostaniu się do stolicy Francji okazało się, że organizatorzy wydarzenia nie podołali zadaniu. "Mieli wiele lat na przygotowanie się do największej sportowej imprezy, ale najwyraźniej zlekceważyli sporo rzeczy" - przekazał korespondent Interii Tomasz Kalemba. Największym problemem ma być stołówka, która jest po prostu zbyt mała.

- W sumie w wiosce są dwie stołówki. Na nasze szczęście korzystamy z tej mniejszej, która jest na wyspie. I tu jest mniejszy problem z kolejkami. Na tej dużej są o wiele większe problemy. Jest ona po prostu zbyt mała, jak na taką dużą liczbę osób w wiosce - stwierdził szef misji olimpijskiej Tomasz Majewski. Takie samo zdanie ma również reprezentantka Polski w siatkówce Maria Stenzel.

- Wejście do wioski to ekscytujące wydarzenie. Na razie zaznajamiamy się z nią i już zaskoczyło nas kilka rzeczy. Choćby jedzenie. Na stołówce są duże kolejki - przekazała. Majewski zaznaczył ostatnio, że wadą jest też dojazd, ale to ma się zmienić. - Mamy rowery, więc nimi tam jeździmy. Na razie jest daleko, ale potem zostanie otwarte drugie wejście i będzie dużo bliżej - powiedział dla "Przeglądu Sportowego Onet".

"Rzeczpospolita" dokładnie opisała ten budynek, który rzekomo niegdyś był częścią studia filmowego Luca Bessona. Najważniejsze jest to, że działa przez całą dobę i zatrudnia 200 kucharzy, którzy pracują na trzy zmiany. Ci przygotowują ok. 40 tys. posiłków na podstawie 500 przepisów. 

Tomasz Majewski skrytykował organizację IO. "Idea swoje, a rzeczywistość swoje"

Kalemba zwrócił również uwagę na fatalnie zorganizowane środki transportu. "W pojazdach - ze względu na to, że igrzyska mają być ekologiczne - nie jest włączana klimatyzacja. Sportowcy jeździli zatem autobusami, w których było gorąco i na dodatek nie można było otworzyć szyb" - wyjaśnił. Nie tylko sportowcy, ale też dziennikarze mają na co narzekać.

"Choć są wydzielone buspasy, to jednak są one blokowane przez inne samochody. Na ulicach Paryża są też gigantyczne korki, które powodują, że z buspasów czasami trudno przebić się na pas do skrętu. To wszystko powoduje opóźnienia" - podkreślił. Kiedy wydawałoby się, że gorzej być już nie może, pojawił się kolejny kłopot.

"W biurze prasowym ograniczone zostało używanie plastikowych butelek. Każdy z dziennikarzy otrzymał metalowy pojemnik wielokrotnego użytku. Ten można napełnić w specjalnych stacjach, które zostały też ustawione w centrum przesiadkowym" - przyznał.

Plastikowe butelki miały zostać całkowicie wyeliminowane z wioski olimpijskiej. Majewski zaznacza, że "idea zatem swoje, a rzeczywistość swoje". - Miały to być igrzyska bez butelek plastikowych, a tymczasem wszędzie jest ich pełno, bo po prostu muszą być. Są bezpieczniejsze w użyciu - podsumował.

Więcej o: