Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku tamtejsi pięściarze zostali pozbawieni prawa startu pod flagą narodową w międzynarodowych zawodach. Taki sam los spotkał zawodników z Białorusi. Z czasem Umar Kremlew, rosyjski szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA), ogłosił, że w jego federacji zawodnicy z obu krajów będą mogli występować w barwach narodowych.
To spowodowało zdecydowany sprzeciw Stanów Zjednoczonych oraz Irlandii. Obie federacje oświadczyły, że ich pięściarze oraz sędziowie nie polecą na zbliżające się mistrzostwa. Turniej kobiet zaplanowano na 15-31 marca w New Delhi, a mężczyźni mają się bić 1-14 maja w Taszkiencie. Powodem decyzji Amerykanów i Irlandczyków są również inne kontrowersje wokół IBA, jak choćby niejasne źródła finansowania czy podejrzenie korupcji wśród sędziów.
Jak informuje PAP, władze Polskiego Związku Bokserskiego przyłączyły się do bojkotu.
- Jako jeden z pierwszych związków sportowych po wybuchu wojny na Ukrainie podjęliśmy uchwałę, że nie będziemy rywalizowali w zawodach, w których wezmą udział Rosjanie i Białorusini. Od tamtego momentu nie podjęliśmy nowej uchwały, więc tamta obowiązuje. Jesteśmy konsekwentni w działaniu - mówi Maciej Demel, wiceprezes PZB, którego cytuje PAP.
Umar Kremlew nie zdążył odnieść się do reakcji Polaków, ale IBA wcześniej wydała oświadczenie, tuż po bojkocie Amerykanów i Irlandczyków.
"IBA potępia wszelkie gry polityczne, które szkodzą sportowi. Zapraszamy zawodników z USA i Irlandii do przyjazdu na mistrzostwa świata i udziału w nich pod ich flagami i hymnami. Federacja pokryje wszystkie niezbędne wydatki ze środków FSP (program wsparcia finansowego - red.). IBA zdecydowanie zareaguje na podobne zachowania naruszające Kodeks Dyscyplinarny i Etyczny oraz zastosuje surowe sankcje wobec tych, którzy inicjują i przyłączają się do bojkotu" - czytamy.