Dmytro Szurda jest ukraińskim trenerem boksu, który do tej pory pracował w Dziecięco-Młodzieżowej Szkole Sportowej w Mariupolu. Szkoleniowiec był na zawodach w Łucku w momencie, gdy Rosjanie rozpoczęli inwazję. Po powrocie do rodzinnego miasta Szurda rozpoczął wolontariat, a rodzina opuściła miasto. Potem Ukrainiec trafił do szpitala w Doniecku, a stamtąd do miejscowego aresztu śledczego.
Nika Szurda, mistrzyni Europy w nurkowaniu rozmawiała z portalem xsport.ua przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Kanadzie. 18-latka opowiedziała, że nie ma kontaktu ze swoim ojcem od kilku miesięcy. - W połowie kwietnia do mojej mamy zadzwonił jakiś nieznany numer. Usłyszała tatę, który powiedział, że jest w niewoli i znajduje się w szpitalu w Doniecku. Miał też zawał serca, choć nie było żadnych przesłanek wcześniej. To pewnie z powodu pracy i wielu nerwów. Powiedział, że może zostanie wypuszczony, bo nie jest wojskowym, tylko ochotnikiem. Tak się nie stało - powiedziała.
- Ostatni raz słyszałam głos mojego taty 29 kwietnia, czyli w dniu moich urodzin. Był jedną z pierwszych osób, która zadzwoniła i złożyła mi życzenia. Wtedy też został wypisany ze spitala. Miałam nadzieję, że zostanie wypuszczony i będziemy mogli go odebrać. Potem jednak nie było żadnego kontaktu - dodała Szurda.
Źródła w Ukrainie podają, że Dmytro Szurda przebywa w areszcie śledczym w Doniecku i nie jest na liście jeńców wojennych. Gdyby trener boksu się na niej znalazł, to mógłby zostać wymieniony na jeńców rosyjskich. W przeciwnym razie może zostać skazany nawet na ponad 20 lat więzienia.
Komentarze (0)
Rosjanie przetrzymują ukraińskiego trenera od kwietnia. Nie ma go na liście jeńców
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!