Robert Karaś - to nazwisko w ostatnim czasie powtarza się bardzo często w mediach sportowych. Ale tym razem nie ze względu na wyczyny w ultratriathlonie. Powód jest zdecydowanie mniej chwalebny - sportowiec został przyłapany do dopingu. Mało tego, do świadomego brania substancji dopingujących przyznał się w programie "Hejt Park" na Kanale Sportowym, po czym znalazł się w morzu krytyki ze strony większości dziennikarzy i kibiców.
Być może 34-latek zdążył się już zreflektować, jak absurdalnie brzmiały jego tłumaczenia, gdyż przed wrześniową walką na Fame MMA wystąpił w programie "Fame 19 Cage Special". Zdecydował się tam na przeprosiny.
- Chciałbym przeprosić za zaistniałą sytuację. Przeprosić za swoją naiwność, głupotę. Chciałem też wyjaśnić słowa, które powiedziałem w "Hejt Parku", ponieważ wielu z was widzi tam jakieś nieścisłości. Że raz mówię, że nigdy nie stosowałem środków dopingujących, a w "Hejt Parku" mówię, że byłem świadomy tego, że jest tam coś nielegalnego. Może źle to wypowiedziałem - powiedział Robert Karaś.
Niemniej jednak kolejny raz Karaś potwierdził, że doskonale wiedział, że przyjmuje nielegalną substancję, tyle że "miała ona działać doraźnie". - Jak mama mi podesłała filmik z większej stacji, jak zobaczyłem, co jest tam mówione, to nie mogłem w to uwierzyć. Później małe redakcje powielają te informacje. Wiem, że na tamten moment w moich żyłach pływało coś nielegalnego, ale było mi powiedziane, że to działa doraźnie - stwierdził, po czym poskarżył się na hejt, jak się na niego wylał po ostatnich wydarzeniach.
- Masa informacji spłynęła na mnie. Manipulacji i wychwytywania tylko najgorszego. Nikt realnie nie spojrzy obiektywnie na sytuację. Wiem, że innego człowieka mogłoby już tutaj nie być, bo to, co się działo przez ostatnie trzy dni w internecie, w dużych stacjach, od dalszych znajomych, to jest naprawdę duże piekło i trzeba mieć grubą skórę - tłumaczył.
Na koniec ultratriathlonista zaapelował do dziennikarzy, "żeby byli obiektywni i pisali jak jest, a nie pokazywali zakłamaną stronę". - Niektórzy nie mają Instagrama, widzą tylko nagłówki, a dla mnie to jest nieprawda - uzasadnił Karaś.