Karaś nie mógł uwierzyć. Zobaczył, co wysłała mu mama. "Piekło"

Robert Karaś znów wystąpił przed mediami. Tym razem, w programie "Fame 19 Cage Special" przed wrześniową galą federacji Fame MMA zdecydował się przeprosić "za zaistniałą sytuację", czyt. przyjmowanie i przyłapanie na dopingu. Ultratriathlonista zaapelował do dziennikarzy o rozważne informowanie o jego osobie, gdyż po tym, co go rzekomo spotkało, "innego człowieka mogłoby już tutaj nie być". Tyle że w kolejnym zdaniu Karaś ponownie przyznał się do świadomego stosowania dopingu.

Robert Karaś - to nazwisko w ostatnim czasie powtarza się bardzo często w mediach sportowych. Ale tym razem nie ze względu na wyczyny w ultratriathlonie. Powód jest zdecydowanie mniej chwalebny - sportowiec został przyłapany do dopingu. Mało tego, do świadomego brania substancji dopingujących przyznał się w programie "Hejt Park" na Kanale Sportowym, po czym znalazł się w morzu krytyki ze strony większości dziennikarzy i kibiców

Zobacz wideo Polacy wygrali Ligę Narodów! Śliwka wychwala Nikolę Grbicia

Robert Karaś przeprasza. Ma też prośbę. "Innego człowieka mogłoby już tutaj nie być"

Być może 34-latek zdążył się już zreflektować, jak absurdalnie brzmiały jego tłumaczenia, gdyż przed wrześniową walką na Fame MMA wystąpił w programie "Fame 19 Cage Special". Zdecydował się tam na przeprosiny. 

- Chciałbym przeprosić za zaistniałą sytuację. Przeprosić za swoją naiwność, głupotę. Chciałem też wyjaśnić słowa, które powiedziałem w "Hejt Parku", ponieważ wielu z was widzi tam jakieś nieścisłości. Że raz mówię, że nigdy nie stosowałem środków dopingujących, a w "Hejt Parku" mówię, że byłem świadomy tego, że jest tam coś nielegalnego. Może źle to wypowiedziałem - powiedział Robert Karaś. 

Niemniej jednak kolejny raz Karaś potwierdził, że doskonale wiedział, że przyjmuje nielegalną substancję, tyle że "miała ona działać doraźnie". - Jak mama mi podesłała filmik z większej stacji, jak zobaczyłem, co jest tam mówione, to nie mogłem w to uwierzyć. Później małe redakcje powielają te informacje. Wiem, że na tamten moment w moich żyłach pływało coś nielegalnego, ale było mi powiedziane, że to działa doraźnie - stwierdził, po czym poskarżył się na hejt, jak się na niego wylał po ostatnich wydarzeniach. 

- Masa informacji spłynęła na mnie. Manipulacji i wychwytywania tylko najgorszego. Nikt realnie nie spojrzy obiektywnie na sytuację. Wiem, że innego człowieka mogłoby już tutaj nie być, bo to, co się działo przez ostatnie trzy dni w internecie, w dużych stacjach, od dalszych znajomych, to jest naprawdę duże piekło i trzeba mieć grubą skórę - tłumaczył.

Na koniec ultratriathlonista zaapelował do dziennikarzy, "żeby byli obiektywni i pisali jak jest, a nie pokazywali zakłamaną stronę". - Niektórzy nie mają Instagrama, widzą tylko nagłówki, a dla mnie to jest nieprawda - uzasadnił Karaś.

Więcej o: