Jest decyzja ws. GP Arabii Saudyjskiej po ataku rakietowym. Długie nocne rozmowy

Grand Prix Arabii Saudyjskiej odbędzie się zgodnie z planem. Wcześniej całe wydarzenie stanęło pod wielkim znakiem zapytania na skutek ataku rakietowego w pobliżu toru.

O GP Arabii Saudyjskiej będzie mówiło się jeszcze długo po zakończeniu zawodów. W piątek kibice zebrani na trybunach zobaczyli w oddali gęsty, czarny dym. To efekt eksplozji, do jakiej doszło zaledwie kilkanaście kilometrów od toru Jeddah Corniche Circuit. W sąsiadującym z Arabią Saudyjską Jemenie od wielu lat trwa wojna domowa, gdzie bojownicy Huti walczą z siłami rządowymi. W konflikt zamieszana też jest Arabia Saudyjska, którą ruch Huti uważa za organizację terrorystyczną. I to właśnie z powodu zaangażowania w wojnę Arabii Saudyjskiej, jemeńscy szyici atakują cele na jej terytorium. W piątek Huti wystrzelili rakietę w budynek nieopodal toru. Zaatakowanym obiektem okazała się placówka Aramco, największego eksportera ropy naftowej na świecie.

Zobacz wideo Tak dziś wygląda Ze Roberto. WOW!

"Podczas pierwszej sesji treningowej weekendu poza torem widoczne były kłęby dymu i ogień, a kierowcy i dziennikarze obecni na miejscu zgłaszali, że podczas jazdy czuć spaleniznę. Wtedy w większości nie byli jednak świadomi, że ten zapach nie ma związku z samochodami, czy jakimiś problemami bezpośrednio na torze" - pisał na Sport.pl Jakub Balcerski.

GP Arabii Saudyjskiej zgodnie z planem. Kierowcy pojadą mimo ataku rakietowego

To spowodowało, że całe wydarzenie stanęło pod dużym znakiem zapytania. Według doniesień medialnych, kilku kierowców nie chciało brać udziału w zawodach. Jak informują media, wszyscy zawodnicy spotkali się w padoku toru w Dżuddzie. Momentami udział w naradzie brali również szefowie zespołów i całej Formuły 1 - Stefano Domenicali i Ross Brawn. Szefowie zespołów i serii byli za tym, żeby kontynuować zawody zgodnie z planem, natomiast kierowcy w kilku przypadkach byli przeciwni.

To najprawdopodobniej pierwsza taka sytuacja od 1982 roku - później kierowcy nie sprzeciwiali się decyzjom władz F1. Wówczas kością niezgody były nowe zasady superlicencji i zbyt dużą władzą, którą chciała sobie przywłaszczyć FIA. Wtedy też odbyło się spotkanie kierowców, ustalono nowe warunki, przekazano je federacji i po ich akceptacji przystąpiono do rywalizacji. Miało to miejsce przy okazji GP RPA.

Spotkanie trwało około 4,5 godziny, a zakończyło się około trzeciej nad ranem czasu lokalnego. Ostatecznie podjęto decyzję, że GP Arabii Saudyjskiej odbędzie się zgodnie z planem.

"Organizatorzy wyścigu pozostają w bezpośrednim kontakcie z saudyjskimi służbami, a także z F1 i FIA, aby zapewnić, że wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa będą nadal wdrażane w celu zagwarantowania bezpieczeństwa wszystkim odwiedzającym tor podczas Grand Prix Arabii Saudyjskiej, w tym wszystkim kierowcom, zespołom i interesariuszom. Harmonogram będzie kontynuowany zgodnie z planem. Bezpieczeństwo wszystkich naszych gości nadal jest naszym głównym priorytetem i nie możemy się doczekać powitania fanów" – czytamy w oświadczeniu Saud Motorsport Company, firmy odpowiadająca za wyścig F1 w Arabii Saudyjskiej.

"Formuła 1 i FIA mogą potwierdzić, że po rozmowach ze wszystkimi zespołami i kierowcami GP Arabii Saudyjskiej odbędzie się zgodnie z planem. Po incydencie, jaki wydarzył się w Dzudzdzie w piątek, odbyła się szeroka dyskusja pomiędzy interesariuszami, saudyjskimi oficjelami i służbami bezpieczeństwa, którzy zapewnili, że wydarzenie jest zabezpieczone" - to z kolei wspólne oświadczenie Formuły 1 i FIA (Międzynarodowej Federacji Samochodowej).

W sobotę o godzinie 15 ma odbyć się trening, a od 18. kierowcy będą ścigać się w kwalifikacjach. Wyścig odbędzie się w niedzielę 27 marca o godzinie 19.

Więcej o: