Pierwsze Grand Prix w tym sezonie Formuły 1 zdecydowanie dla Ferrari. Charles Leclerc wygrał trzeci wyścig w karierze, a na podium znaleźli się także drugi kierowca włoskiego zespołu Carlos Sainz oraz Lewis Hamilton z Mercedesa. Wcześniej, w kwalifikacjach, Leclerc także był najszybszy - wyprzedził Maksa Verstappena i Sainza. Ferrari świętuje, natomiast wyścig był klęską dla Red Bulla, który nie zdobył żadnych punktów, bo Verstappen oraz Sergio Perez nie ukończyli wyścigu.
Red Bull Racing poinformował po wyścigu, że powodem awarii w obu bolidach najprawdopodobniej była zepsuta pompa paliwowa. Max Verstappen długo utrzymywał się za Charlesem Leclerkiem, natomiast Sergio Perez znajdował się na czwartym miejscu, tuż przed Lewisem Hamiltonem. Ostatecznie zarówno Holender, jak i Meksykanin nie ukończyli ścigania w Bahrajnie. - Straciliśmy sporo punktów, nie jest to dobra sytuacja. Jedno nieskończone Grand Prix to nie koniec świata, ale wolałbym mieć 18 punktów - powiedział Verstappen.
Mistrz świata był krytyczny wobec swojego zespołu i odniósł się też do problemów z układem kierowniczym. - Na tym poziomie to nie powinno się wydarzyć. Nie wiem, co działo się z układem kierowniczym. Zupełnie tego nie rozumiemy. Czułem, że im szybciej jadę, tym większe jest opóźnienie na moje ruchy - dodał Holender. Verstappen nie był też zadowolony z restartu po samochodzie bezpieczeństwa. - Naciskałem gaz, a nie było reakcji. Mieliśmy mnóstwo problemów, z którymi nie mogliśmy sobie poradzić. To był bardzo zły restart - skwitował kierowca Red Bulla.
W zeszłym sezonie zwycięzcą Grand Prix Bahrajnu był Hamilton, który znalazł się przed Verstappenem oraz Valtterim Bottasem. Perez wówczas zajął piąte miejsce i przed nim znalazł się też Lando Norris. Kolejny Grand Prix Formuły 1 odbędzie się w weekend 25-27 marca w Arabii Saudyjskiej.