Dla Bilińskiego bieżący sezon jest debiutanckim na poziomie Formuły 3. Polak ściga się dla zespołu Rodin Motorsport, który po trzech wyścigach (oraz sprintach), a także sprincie w Monako zajmował czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Nasz reprezentant swój wielki talent pokazał już przy pierwszej okazji, gdy w sprincie w Australii zajął trzecie miejsce. Od tamtej pory punktował jeszcze trzy razy, a ogólnie w klasyfikacji kierowców przed niedzielnym ściganiem w Monako zajmował 10. miejsce.
Legendarny monakijski tor ma swoją specyfikę. To wąski, uliczny tor, niełatwy zwłaszcza dla debiutantów. Jednak Biliński niemal od początku czuł się na nim doskonale. Jeszcze w sobotnim sprincie zajął 11. miejsca, ale za to w kwalifikacjach do wyścigu głównego spisał się fenomenalnie. W swojej grupie kwalifikacyjnej był najlepszy (kwalifikacje w F3 są podzielone na dwie grupy), a ogólnie uległ tylko Bułgarowi Nikoli Tsołowowi, będąc o krok od sensacyjnego pole position.
Dawało to nadzieję, że Polak może pobić trzecie miejsce ze sprintu z Australii i ustanowić nową życiówkę, a kto wie, może nawet powalczyć o zwycięstwo. Ostatecznie okazało się, że triumf był jednak poza zasięgiem. Biliński jechał doskonale, niemniej brakowało nieco tempa, by zagrozić Tsołowowi. W dodatku Polakowi cały czas zagrażał jadący za jego plecami Hiszpan Mari Boya z Campos Racing. Nasz rodak jednak nie pękał i skutecznie pilnował swej pozycji.
Bilińskiego i Boyę niemal cały czas dzieliła niecała sekunda, a daleko nie był też jadący na czwartej pozycji kolega Polaka z Rodin, czyli Callum Voisin. Wyprzedzanie w Monako nie należy do najłatwiejszych, ale tę przewagę też trzeba umieć wykorzystać, a Biliński to zrobił! Polak przejechał cały wyścig na drugiej pozycji i na takowej też wpadł na metę. Boya musiał zadowolić się trzecim miejscem.
Tsołow był poza zasięgiem, ale nasz reprezentant dał popis znakomitej jazdy defensywnej. To jego zdecydowanie najlepszy wynik w karierze, bo nie dość, że drugie miejsce, to jeszcze w dodatku w wyścigu, nie w sprincie, a to jednak trudniejsze. Biliński zyskał 18 punktów do klasyfikacji generalnej kierowców, dzięki czemu awansował w niej na świetne siódme miejsce.
25 maja staje się historycznym dniem w kalendarzu dla polskiego ścigania. Dokładnie 25 maja 2008 roku, równo siedemnaście lat temu, Robert Kubica, wówczas w barwach BMW Sauber, stanął na podium wyścigu Formuły 1. Gdzie? W Monako. Które miejsce zajął? Drugie (lepszy był tylko Lewis Hamilton).