Już w niedzielę królowa motorsportu zawita do Arabii Saudyjskiej. A właściwie to już zawitała, bo na torze w Dżuddzie treningi trwają od piątku. I wiele wskazuje, że szybko o nich nie zapomnimy. Dlaczego?
Nagle kibice zebrani na trybunach zobaczyli w oddali gęsty, czarny dym. To efekt eksplozji, do jakiej doszło zaledwie kilkanaście kilometrów od toru Jeddah Corniche Circuit. W sąsiadującym z Arabią Saudyjską Jemenie od wielu lat trwa wojna domowa, gdzie bojownicy Huti walczą z siłami rządowymi. W konflikt zamieszana też jest Arabia Saudyjska, którą ruch Huti uważa za organizację terrorystyczną. I to właśnie z powodu zaangażowania w wojnę Arabii Saudyjskiej, jemeńscy szyici atakują cele na jej terytorium. W piątek Huti wystrzelili rakietę w budynek nieopodal toru. Zaatakowanym obiektem okazała się placówka Aramco, największego eksportera ropy naftowej na świecie.
Władze Arabii Saudyjskiej nie poinformowały, czy w wyniku ataku, były jakieś ofiary.
Całe sytuacja nie zmieniła jednak planów organizatorów, bo treningi odbyły się normalnie. Najszybszy okazał się Charles Leclerc. Kierowca Ferrari znalazł się o zaledwie 0,1 s przed Maxem Verstappenem. Niespodzianką było trzecie miejsce Valtteriego Bottasa. Czwarty był Carlos Sainz. Kierowca Ferrari wyprzedził Pierre Gasly'ego.
Wyścig już w niedzielę o 19:00.
Aktualny sezon Formuły 1 jest wyjątkowy z wielu powodów. M.in. z powodu wprowadzonej rewolucji w przepisach, a także najbardziej rozbudowanego kalendarza w historii. Ale jak się okazuje, to jeszcze nie koniec, bo kalendarz może liczyć nawet 30 wyścigów w sezonie! Więcej przeczytacie w tekście Karola Górki, dziennikarza Sport.pl.