Andretti miał uzyskać 80 procent udziałów w spółce kontrolującej działalność Saubera, czyli Islero Investments. Jednocześnie przejąłby zespół Alfa Romeo Racing startujący w Formule 1. Obecny właściciel Saubera, szwajcarski milioner Finn Rausing, zaproponował jednak warunki, na które Andretti nie mógł się zgodzić.
Rausing chciał, żeby Amerykanie potwierdzili, że wejście do F1 będą w stanie zatwierdzić wpłacaniem co rok 50 milionów dolarów, a także utrzymaniem gwarancji bankowych na poziomie 250 milionów dolarów przez pięć lat.
To oznaczałoby, że Andretti musi zapłacić za przejęcie Alfy Romeo około 600 milionów dolarów. Sam proponował tylko 350 milionów. Tym samym biznesmeni się nie porozumieli i według mediów do transakcji nie dojdzie.
Więcej treści sportowych znajdziecie na Gazeta.pl.
Co to oznacza dla Roberta Kubicy? Ruch, który planował Andretti, mógłby mu zagrozić. Jego wejście do Alfy Romeo mogło oznaczać zmianę strategii finansowania ekipy przez firmę ORLEN. Zwłaszcza że nie wiadomo, czy jej władze doszłyby do porozumienia z Andrettim, ani czy chciałby w jakiejkolwiek roli w zespole Roberta Kubicę.
Na pewno Polakowi trudno byłoby o fotel kierowcy wyścigowego - Amerykanie mieli przygotowanego do takiej roli własnego faworyta, czyli dotychczasowego kierowcę IndyCar, Coltona Hertę. W sytuacji, w której najprawdopodobniej nie wejdą do F1 faworytem do bycia partnerem zespołowym dla Valtteriego Bottasa jest Chińczyk Guanyou Zhou, a za nim są obecny kierowca Alfy Antonio Giovinazzi i Robert Kubica.
Sam Polak potwierdzał już jednak, że jazda w serii jest dla niego coraz mniej prawdopodobna. Możliwe, że zostanie w niej w dotychczasowej roli - kierowcy rezerwowego i rozwojowego.