Magdalena Fręch w nocy z niedzieli na poniedziałek dokonała rzeczy wielkiej. 27-lenia łodzianka po raz pierwszy w życiu wygrała turniej rangi WTA 500. Dokonała tego dopiero jako trzecia Polka w historii po Agnieszce Radwańskiej i Idze Świątek. W finale turnieju w meksykańskiej Guadalajarze pokonała Australijkę Olivię Gadecki (152. WTA) 7:6 (5), 6:4. Tym samym sięgnęła po największy sukces w dotychczasowej karierze.
Dzięki wygranej Fręch awansowała z 43. na najwyższą jak dotąd 32. pozycję w światowym rankingu. Przy okazji mocno poprawiła także stan swojego konta. Za triumf zainkasowała aż 142 tys. dolarów, co w przeliczeniu na polską walutę około 547 tys. zł. W kierunku Polki natychmiast posypały się liczne gratulacje. Teraz głos zabrała sama zainteresowana.
We wtorek Fręch udostępniła w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym widać, jak całuje upragnione trofeum. Przekazała też kilka słów swoim fanom. - O mój Boże! Udało mi się! Mój pierwszy tytuł WTA 500, tutaj w Guadalajarze! Nie ma lepszego uczucia niż trzymać to piękne trofeum! Nadal nie mogę w to uwierzyć! Dziękuję wszystkim za wsparcie! Czas się uspokoić i przygotować na nowe wyzwania! - napisała na platformie X.
Na kolejne występy Magdaleny Fręch kibicom przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Świeżo upieczona zwyciężczyni z Guadalajary miała rywalizować w zawodach WTA 500 w Seulu, ale rewelacyjny występ w Meksyku sprawił, że musiała się wycofać. Zmagania w stolicy Korei Południowej rozpoczęły się w poniedziałek i Polka miała zbyt mało czasu na podróż. Wcześniej z tych samych zawodów zrezygnowało sporo innych znakomitych tenisistek, w tym Jessica Pegula, Jelena Rybakina, Emma Navarro, Karolina Muchova czy Iga Świątek.