W drugiej połowie sierpnia Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) poinformowała, że w organizmie Jannika Sinnera dwukrotnie wykryto niedozwoloną substancję - clostebol. Doszło do tego w marcu w trakcie turnieju ATP 1000 w Indian Wells. Sinner odwołał się od kary, informując, że członek jego zespołu stosował spray zawierający clostebol w celu leczenia małej rany. "Członek zespołu stosował spray między 5 a 13 marca, w tym czasie zapewniał również codzienne masaże Sinnerowi, co sprawiło, że doszło do nieświadomego skażenia przezskórnego" - czytamy.
Clostebol to środek zwiększający wydolność organizmu. Jedyna kara dla Sinnera to odebranie punktów i nagrody finansowej za Indian Wells. - Nie jest to najlepszy moment, by rozpocząć turniej wielkoszlemowy, ale z drugiej strony wiem, że nie zrobiłem nic złego. W ciągu ostatnich miesięcy grałem z tym problemem w głowie i nie szło mi najgorzej. Mimo to czuję ulgę. Zawsze przestrzegałem przepisów antydopingowych i zawsze będę to robił - mówił Sinner przed startem US Open.
Nie należy się zatem dziwić, że na Sinnera i władze tenisa spadło sporo krytyki. Wszak sprawa trafiła do mediów późno, a Sinner nie został surowo ukarany. "Dwukrotny test na obecność zakazanej (sterydowej) substancji... Powinieneś zniknąć na dwa lata. Twoje wyniki były lepsze. Krem do masażu... Fajnie. Niedorzeczne - niezależnie od tego, czy było to przypadkowe, czy zaplanowane" - pisał Nick Kyrgios na portalu X.
"Naprawdę wierzysz, że fizjoterapeuta posmarował kremem rozcięcie, które sprawiło, że zawodnik oblał dwa testy na sterydy anaboliczne?" - dodał Kyrgios, odpowiadając na wpis jednego z kibiców. Ten twierdził, że dwa pozytywne wyniki testów mogły być przypadkowe. Krytyczni wobec Sinnera byli także m.in. legendarny John McEnroe czy Kamil Majchrzak.
Włoskie media bronią swojego tenisisty. - Nie ma mowy, żeby Jannik był dopingowiczem, to niemożliwe. Znam go i wiem, że takie oskarżenia muszą być dla niego szokujące. To tak, jakby powiedzieć, że święty mikołaj jest zły. Dlatego ważne jest, aby świat tenisa dobrze zrozumiał, że to nie jest doping, a zawodnik nie zrobił nic złego. Popełniono błąd, za który teraz Sinner płaci wizerunkowo - mówił nam Marco Mazzoni z portalu livetennis.it.
Sinner rozpoczął US Open od pokonania Mackenziego McDonalda i Alexa Michelsena. Po drugim z tych spotkań dziennikarze postanowili zapytać Włocha o jego opinię na temat Kyrgiosa. Sinner odniósł się także do tego, że Kyrgios mógłby z nim przeprowadzić wywiad dla telewizji ESPN. - Nie chcę reagować na to, co powiedział Nick. Każdy może powiedzieć wszystko, więc jest w porządku, nie jestem urażony. Jestem dość zrelaksowany i jestem osobą, która szybko o czymś zapomina - powiedział.
Nagranie z wypowiedzią Sinnera opublikował Eurosport na Instagramie. Pod wideo pojawiła się dłuższa odpowiedź Kyrgiosa. "Jako sportowcy używamy naszych platform, by upewnić się, że wszystko jest sprawiedliwe i równe. To wszystko, co zrobiłem. Niektórzy gracze są źli. Wiemy, że Sinner to świetny zawodnik i jedna z czołowych twarzy tego sportu. Ale jeśli oczekujesz, że będziemy milczeć, to nie będziemy" - odpowiedział Kyrgios.
Niewykluczone, że do konfrontacji Sinnera z Kyrgiosem dojdzie po meczu trzeciej rundy, w której lider rankingu zagra z Australijczykiem Christopherem O'Connellem. Do tego starcia dojdzie w sobotę czasu polskiego.