To jak Perugia kontrolowała przebieg półfinału Ligi Mistrzów i pewny sposób pokonała Halkbank Ankara w łódzkiej Atlas Arenie 3:0 (25:23, 25:23, 25:22), Semeniuk oglądał zza band reklamowych. Bluzę zdejmował tylko na czas rozgrzewki, na której nie atakował z wyskoku, a także podbijanie piłki z kolegami z drużyny. Na boisko jednak nie wszedł i podczas spotkania wspierał drużynę, bawiąc się z włoskimi kibicami.
Po spotkaniu Semeniuk wyjaśnił, że nie grał w półfinale ze względu na uraz. - Niestety przytrafił się wypadek w ostatnią sobotę. Ostatni trening, mieliśmy mieć następnego dnia wolne. Dosłownie ostatnie minuty treningu, pociągnąłem łydkę, naderwałem. I teraz walczymy z czasem - zdradził przyjmujący Sir Safety Perugii.
- Dzisiaj byłem do dyspozycji, jeżeli chodzi o przyjęcie. Próbowałem już delikatnie podskakiwać, ale wszystko jest uzgadniane ze sztabem medycznym, żeby też nie forsować tego od razu tak szybko. Teoretycznie, żeby wyzdrowieć, potrzebowałem dwa tygodnie, więc jesteśmy dopiero w połowie drogi. Ale wszystko idzie bardzo dobrze, wszystko jest pod kontrolą, etapami podążamy do przodu. Mam nadzieję, że w niedzielę, jeżeli tego sytuacja będzie wymagać, będę mógł troszeczkę bardziej pomóc - wskazał Kamil Semeniuk.
Występ Polaka w finale będzie zatem mocno zagrożony, ale jednocześnie nie jest niemożliwy. - Zagrywkę już potrafię zrobić, bo to jest wszystko zależne ode mnie: podrzut, nabieg i tak dalej, więc mogę wszystko kontrolować. Jeżeli chodzi o skakanie do ataku, do bloku, to jeszcze tego nie próbowaliśmy. Myślę, że jutro (w sobotę - red.) zaczniemy to robić, bo to kompletnie inny ruch. Dlatego czekaliśmy do ostatniego momentu, aby było też zielone światło do tych moich odczuć, jeżeli chodzi o tę łydkę. Żeby można było takie rzeczy robić. Na ten moment wszystko idzie zgodnie z planem. Przytrafiło mi się w momencie, kiedy robiłem nabieg do pipe'a, więc może nie będziemy robić ataków z drugiej linii, tylko takie normalne z lewego, prawego skrzydła i zobaczymy, jak to będzie. Mam nadzieję na niedzielę być już w większym procencie gotowości do gry - zapewnił Semeniuk.
- Gdybyśmy byli w połowie sezonu, ten uraz nie byłby poważny - mówił o kontuzji Semeniuka trener Perugii Angelo Lorenzetti. - Jednak wydarzył się teraz, krótko przed startem turnieju, więc musimy być ostrożni. Zobaczymy co z finałem, bo zostały nam jeszcze dwa dni. Kamil był dostępny na półfinał do przyjęcia, ale to wciąż wiązałoby się z ryzykiem. Od poranku w piątek skacze, ale jeszcze nie w pełni i wie, że musi uważać - dodał szkoleniowiec.
Co ciekawe, inny trener, który wkrótce będzie się zajmował Semeniukiem, czyli Nikola Grbić, który powołał go na zgrupowanie reprezentacji Polski, przed meczem miał jeszcze nie wiedzieć o urazie przyjmującego. - Jeszcze trener do mnie nie pisał, że mu nie powiedziałem - śmiał się siatkarz. - Leczymy to przez dwa tygodnie, teraz mija pierwszy tydzień, a na kadrę mam się zjawić 2 czerwca, więc jeszcze jest czas - uspokajał w sprawie gotowości do trenowania z reprezentacją. Sam Grbić odniósł się do kontuzji Semeniuka w pomeczowym studiu Polsatu Sport. - Słyszałem, że ma małą kontuzję, ale nie jest to nic poważnego. Myślę, że może być gotowy na niedzielę, ale nie jestem tego pewny na sto procent - przekazał Serb.
- Nigdy nie miałem takiej nieszczęśliwej przyjemności być pod opieką wszystkich fizjoterapeutów. Teraz nade mną chuchają, dmuchają, robią różne czary-mary, abym jak najszybciej mógł wrócić to do gry. I jestem zadowolony z tego, jak to teraz funkcjonuje. Naprawdę głęboko wierzę w to, że uda się w niedzielę wejść na boisko, nie tylko w momencie kiedy będzie tego sytuacja wymagała, tylko może akurat, nie wiem, zaserwować ostatnią piłkę na złoty medal. To by było coś. Jeszcze asa - rozmarzył się Semeniuk. - Tylko miejmy nadzieję, że nie pociągnę znowu wtedy łydki, ale to byłoby coś fajnego. Ja trzymam mocno kciuki. Mamy kilkanaście-kilkadziesiąt godzin na sprawienie, żeby ta łydka wyglądała w środku tak, jak powinna wyglądać - zakończył Polak.
Jego Perugia czeka teraz na rywala w walce o triumf w Lidze Mistrzów, którego wyłoni druga półfinałowa para. Zagrają w niej dwa polskie kluby: Aluron CMC Warta Zawiercie i Jastrzębski Węgiel. Początek ich meczu o godzinie 14:45 w sobotę. W niedzielę już rywalizacja o medale: spotkanie o trzecie miejsce o 16, a finał rozgrywek o 20. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.