• Link został skopiowany

Iga Świątek miała 100 proc. racji. Absurd w tenisie. Dziennikarze łapią się za głowy

Dominik Senkowski
Decyzja Igi Świątek o wycofaniu się z finałów Billie Jean King Cup wzbudziła sporo dyskusji, ale rzeczywistość pokazała, że to Polka miała rację. Finalistki WTA Finals musiały w pośpiechu lecieć z turnieju na lotnisko. Jessica Pegula w końcu wycofała się z zawodów, a dziennikarze w Teksasie na te wieści łapali się za głowy.
WTA Finals Tennis
Fot. Ron Jenkins / AP Photo

Kilka dni przed startem turnieju WTA Finals w Fort Worth Iga Świątek ogłosiła, że nie weźmie udziału w finałach reprezentacyjnych zawodów Billie Jean King Cup w Glasgow. Polka tłumaczyła, że nie da rady wystąpić w barwach Polski w imprezie, która zaczyna się tuż po Turnieju Mistrzyń. Podmioty zarządzające WTA Finals (WTA) i Billie Jean King Cup (ITF) nie dogadały się co do terminów.

Zobacz wideo Co musi zrobić Lewandowski, żeby zostać sportowcem roku?

W pośpiechu po finale

Decyzję Świątek przyjęto różnie - jedni podeszli do sytuacji ze zrozumieniem, inni skrytykowali Polkę za rezygnację z występów w reprezentacji. Rzeczywistość pokazała jednak, że polska tenisistka miała rację. Finał debla WTA Finals skończył się w poniedziałek o 19 czasu lokalnego, czyli o pierwszej w nocy w Glasgow. Dziewięć godzin później w Szkocji rozpoczął się turniej Billie Jean King Cup.

W finale debla wystąpiły aż trzy zawodniczki, które po meczu w pośpiechu udały się do Glasgow: Czeszki Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova oraz Belgijka Elise Mertens. Kuriozalna była konferencja prasowa z udziałem Mertens. Jeden z dziennikarzy spytał, o której godzinie odlatuje jej samolot. - O 10 - odparła. - Czy będziesz grała w środę rano? - Nie wiem. To decyzja mojego kapitana. Nie mam pojęcia, jak będzie.

W przypadku Krejcikovej i Siniakovej, które przegrały finał z parą Mertens / Weronika Kudiermietowa, organizatorzy zlitowali się i w ogóle nie organizowali pomeczowej konferencji. 

Iga Świątek tłumaczyła 

Gdy rozmawiałem w Fort Worth z zagranicznymi dziennikarzami, ci łapali się za głowy na wieść, że finalistki WTA Finals mają za moment wystąpić na innym kontynencie w finałach Billie Jean King Cup. Właśnie na ten problem zwracała uwagę Iga Świątek. 

- Podjęłam decyzję, która sprawi, że nie będę się musiała bać, czy kolejny sezon rozegram w zdrowiu. Za mną 72 mecze w tym roku i naprawdę to się wiąże z kosztami, których nie widać. Muszę o siebie zadbać. Tu by była kolejna zmiana strefy czasowej, w trudniejszą stronę dla organizmu. Byłaby też niekorzystna zmiana klimatu z ciepłego na zimny, zmiana nawierzchni, rytmu, rutyn. I wszystko musiałoby się stać błyskawicznie - mówiła Sport.pl liderka rankingu.

Zarzucano jej, że sama wycofała się z Glasgow, a chociażby Amerykanki Jessica Pegula i Coco Gauff, które w Teksasie zagrają zarówno w singlu, jak i w deblu, lecą na mecze reprezentacji do Szkocji. - Zupełnie nie jestem na nie zła i nigdy nie oczekiwałam, że podejmą taką samą decyzję. Ale jestem bardzo ciekawa, jak sobie poradzą i czy to się nie odbije na ich samopoczuciu - komentowała.

Pegula właśnie zrezygnowała z występu w Glasgow. Gauff dopiero dotarła na Wyspy Brytyjskie. Pytanie, jak 18-letnia Amerykanka sobie poradzi, skoro w tym roku zagrała już 104 mecze (60 w singlu, 40 w deblu, cztery w mikście). Z Fort Worth wyjechała z bilansem zero zwycięstw i sześciu porażek.  

Amerykanki swój pierwszy mecz zagrają w środę 9 listopada z Polkami. Czeszki wejdą do gry dzień później - także w meczu z biało-czerwonymi. Belgijki grają ze Słowaczkami w środę. 

Nie tylko zdrowie, ale zapewne też rodzaj sprzeciwu

Gdyby Iga Świątek dotarła do finału turnieju w Fort Worth, miałaby jeszcze mniej czasu niż deblistki. Mecz singlowy rozpoczął się w Teksasie o godz. 20, zakończyłby pewnie około 22-23. Potem konferencja, odnowa i powrót do hotelu około drugiej w nocy - czyli o ósmej w Glasgow, dwie godziny przed startem turnieju. 

Nasza tenisistka ostatecznie nie zagrała w finale, bo przegrała w półfinale z Aryną Sabalenką. To jednak niewiele zmienia, bo mecz odbył się w niedzielę. Już wcześniej zapowiedziała, że nie wystąpi w Glasgow, bo prawdopodobnie - oprócz obawy o zdrowie - chciała w ten sposób zademonstrować sprzeciw wobec tego, jak podmioty zarządzające tenisem ustaliły terminarz rozgrywek. ITF szybko zareagowało, zapowiadając, że w przyszłym roku taka sytuacja już się nie powtórzy.  

Więcej o:

Komentarze (46)

Iga Świątek miała 100 proc. racji. Absurd w tenisie. Dziennikarze łapią się za głowy

anteczek1989
3 lata temu
100 %racji to mam zawsze ja a nie jakaś tam świątek
tay2
3 lata temu
Brawo Iga, nie daj sie dymać.
stomil4
3 lata temu
"Z Fort Worth wyjechała z bilansem zero zwycięstw i sześciu porażek." Może czegoś nie wiem, ale Coco zagrała w Fort Worth tylko 3 mecze.
taka_jest_prawda
3 lata temu
Absencja Igi byłaby zrozumiała gdyby grała w finale.
Ale przegrała z Sabalenką w poniedziałek nad ranem czasu europejskiego więc do dziś miała 3 dni na przylot do Szkocji.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).