W Widzewie obawiano się spotkania z Górnikiem Zabrze. Od kilku dni pojawiały się bowiem plotki, że na stadionie może dojść do bójki między kibicami z Zabrza i Chorzowa. Ci ostatni są zaprzyjaźnieni z widzewiakami. Wiele wskazuje na to, że inspiratorami poniedziałkowych awantur na stadionie Ruchu byli właśnie kibice Widzewa, którzy pojawili się w sektorze szalikowców Ruchu i zachęcali ich do walki.
W łódzkim klubie tłumaczą, że szczególne środki ostrożności podjęto po wydarzeniach w Chorzowie, a nie po doniesieniach o planowanej bójce szalikowców. - Uważam, że niepotrzebnie straszy się ludzi - mówi Jacek Dzieniakowski, prezes zarządu SPN Widzew SSA.
Według przepisów PZPN kibice drużyny przyjezdnej powinni kupować bilety za pośrednictwem swojego klubu, który wtedy bierze za nich odpowiedzialność. W Widzewie czekano na zamówienie Górnika. Wczoraj w południe go nie było, więc łódzcy działacze zwrócili się do PZPN.
- Do 4 maja mieliśmy przedstawić policji plan zabezpieczenia imprezy - tłumaczy prezes Widzewa. - Czekaliśmy dwa dni dłużej na informację z Zabrza. W czwartek wysłaliśmy do PZPN pismo z informacją, że nie jesteśmy w stanie zagwarantować bezpieczeństwa sympatykom Górnika. Poprosiliśmy związek, żeby nie wydawał zgody na przyjazd zorganizowanej grupy zabrzańskich kibiców na sobotni mecz.
Wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator powiedział "Gazecie", że jeśli Widzew nie został powiadomiony przez Górnika o przyjeździe kibiców, to ma prawo domagać się ich niewpuszczania. - Wydam decyzję, zakazującą kibicom zabrzańskiego klubu przyjazdu na mecz w zorganizowanej grupie - powiedział Kolator. - Jeśli natomiast ktoś chce przyjechać na własną rękę, to nie widzę przeszkód - dodał.
Zbigniew Koźmiński
prezes Górnika Zabrze
Jeśli policja ma jakąś wiedzę operacyjną o tym, że miałoby się coś złego wydarzyć na stadionie Widzewa, to zgadzam się z decyzją PZPN, która zakazuje wpuszczenia kibiców Górnika. Oczywiście to tylko doraźne rozwiązanie, które niczego nie załatwia. W poniedziałek przedstawiciele polskiej ligi spotykają się w Warszawie z policją. Będziemy szukać rozwiązania sytuacji, dopóki nie doszło jeszcze do tragedii. W naszej rzeczywistości nic nie da identyfikacja kibiców, bo "dziury" w płotach stadionów są większe niż bramy wjazdowe. Natomiast ustawa, którą mamy, jest idiotyczna. Ten, kto wyprowadził policję ze stadionów, powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Może zabrzmi to źle, ale przez wiele lat milicja wiedziała, co zrobić z problemem chuliganów. Dziwne, że teraz zrewolucjonizowana policja nie wie.
not. rg