We wtorek nowy prezes Legii

We wtorek poznamy nazwisko prezesa Legii i skład zarządu. Nowym rzecznikiem prasowym będzie były zawodnik stołecznej drużyny Jacek Bednarz. ITI przymierza się, by kupić udziały, względnie sponsorować następny klub piłkarski. Chodzi o Wisłę Płock

Trzy nazwiska z pięcioosobowego składu zarządu są znane od dawna. To dotychczasowy dyrektor finansowy klubu Andrzej Młotek, prawnik ITI Jarosław Ostrowski i reprezentujący mniejszościowego udziałowca, czyli CWKS Legia, mecenas Jerzy Lewiński. Dzisiaj do wiadomości publicznej zostaną podane dwa kolejne nazwiska.

Znacznie ciekawsza jest jednak osoba prezesa. Początkowo panowało przekonanie, że będzie nim tzw. osoba medialna, znana z prasy i telewizji, bo to licowałoby z polityką koncernu. Media prześcigały się w donoszeniu o tym, kto zostanie prezesem najbardziej rozpoznawalnego polskiego klubu. Padały mniej i bardziej prawdopodobne nazwiska - Zbigniew Boniek, Jerzy Engel, Andrzej Placzyński, Krzysztof Dmoszyński, Jacek Bednarz, Mirosław Mielewski i Wiesław Wilczyński (o ile spamiętaliśmy wszystkich). Ostatnio w pobliżu przewinął się jeszcze Andrzej Miękus, ale o tym nikt jakoś nie napisał.

Po rozmowach z różnymi kandydatami stanęło jednak na tym, że prezesem powinien być ktoś znający się na finansach i niekoniecznie związany ze środowiskiem sportowym. W pierwszej kolejności Legię trzeba bowiem wyciągnąć z kłopotów - pospłacać długi i zadbać o możliwości rozwoju. A za jakiś czas do klubu przyjdzie wiceprezes do spraw sportowych. Już zaczynają się poszukiwania.

Nazwisko prezesa ma być ujawnione dzisiaj. Na razie wiadomo, że to mężczyzna 38-letni, a w każdym razie - jak zapowiadano - przed czterdziestką. Z przeszłością bankową. A do tej pory w Legii był tylko jeden młodszy prezes. Leszek Miklas miał bodaj 36 lat, kiedy zaczynał. I za jego kadencji Legia odzyskała mistrzostwo. W sumie prowadził klub udanie, choć szefowie poprzedniego właściciela klubu, czyli Pol-Motu, mają nieco odmienne zdanie, jego w dużej mierze obwiniając o krach finansowy.

Bednarz rzecznikiem

Od dziś nastąpi też zmiana na stanowisku rzecznika prasowego Legii. Piotra Strejlaua, który od tej pory będzie zajmować się tylko marketingiem i szkoleniem młodzieży, zastąpi Jacek Bednarz. - Nie mogę nic na ten temat powiedzieć - mówi były piłkarz warszawskiego klubu.

Bednarz ma w tej roli zadebiutować podczas dzisiejszej konferencji prasowej zwołanej na terenie klubu i osobiście przedstawić nowego prezesa oraz członków zarządu. Swego czasu krążyła plotka, że właśnie Bednarz ma być prezesem. - Nigdy nie składano mi takiej propozycji. A funkcja rzecznika? Nie jest poniżej moich ambicji - mówi.

Po zakończeniu kariery Bednarz zajmował się rozmaitymi sprawami. Był dyrektorem ośrodka sportu w Nowym Dworze. Ponieważ skończył prawo, doradzał piłkarzom w trudnych dla nich chwilach (m.in. reprezentował bramkarza Świtu Borisa Peskovicia w rozmowach z PZPN w trakcie "afery barażowej"). Ostatnio regularnie występował w studiu Canal+ jako ekspert, jeździł też na mecze ligowe i fachowo je komentował.

Jacek Bednarz ma 37 lat. Urodził się w Mysłowicach, w piłkę zaczął grać w AKS Chorzów. Potem przez kilka sezonów występował w Ruchu, z którego w roku 1994 przeszedł do Legii. Został w niej przez sześć lat, na stałe przeprowadził się do Warszawy (chociaż karierę kończył w Pogoni Szczecin).

Dla Legii rozegrał 162 mecze, strzelił 12 goli. Zdobył w niej mistrzostwo Polski, dwukrotnie Puchar Polski i raz Superpuchar. W roli lewego pomocnika przeszedł cały szlak w Lidze Mistrzów - od eliminacji (to jego trafienie w ostatniej minucie przypieczętowało awans Legii w Göteborgu i wygraną 2:1) aż do ćwierćfinału z Panathinaikosem (choć w ostatnim meczu w Atenach już nie wystąpił, za to komentował go w telewizji).

Głośna była historia, jak często znany z niesamowitej kondycji Bednarz stał na boisku przez długie fragmenty spotkań bezczynnie, bo nieprzepadający za nim koledzy celowo nie zagrywali piłki na lewe skrzydło. W tamtej Legii miało zastosowanie powiedzenie o tym, że w każdej drużynie inni są bramkarz i lewoskrzydłowy. Bednarz trzymał wtedy z niepopularnym w zespole Maciejem Szczęsnym. W tamtej Legii grał z występującymi w niej do dzisiaj - Jackiem Zielińskim, Markiem Jóźwiakiem i Tomaszem Sokołowskim starszym (przez pewien czas jego rywalem do miejsca na lewej pomocy, z biegiem czasu Bednarz został przekwalifikowany na lewego obrońcę).

Dziś Bednarz wraca do klubu w nowej roli (krążyła też plotka, że właściciele ITI zastanawiali się nad innym piłkarzem Legii Romanem Koseckim, jednak on tego nie potwierdza). Ale to oczywiście niepewne, bowiem taką już ITI ma politykę - niczego się nie potwierdza, dopóki nie zostanie ogłoszone oficjalnie i najpierw w TVN).

ITI w Płocku?

ITI zamierza kupić następny klub piłkarski. Po Legii przyszła kolej na Wisłę Płock, która miałaby pełnić funkcję "satelity" i w której mogliby grać zawodnicy niemieszczący się w drużynie z Warszawy. W grę wchodzi też inny wariant - choćby sponsorowanie klubu w zamian za piłkarzy. Rozmowy są zaawansowane.

Koncern ITI w grudniu podpisał umowę przedwstępną z Pol-Motem dotyczącą kupna 80 procent udziałów w Klubie Piłkarskim "Legia". Dokument miał stracić ważność po dwóch miesiącach, ale to nietrwałe porozumienie przedłużano w nieskończoność, bo koncern decyzję uzależniał od wielu niezależnych czynników. Zanim jeszcze doszło do podpisania umowy definitywnej, w mediach dało się przeczytać, że firma Orlen mająca dosyć finansowania klubu w Płocku wejdzie do spółki tworzonej przez ITI w Legii. Z kolei jednym z kandydatów na prezesa stołecznego klubu miał być aktualnie piastujący identyczny urząd w Wiśle Krzysztof Dmoszyński, w odległej przeszłości prezesujący dwóm warszawskim klubom - Polonii i właśnie Legii.

Szefowie ITI już dawno zaprzeczyli, że Dmoszyński może być prezesem przy Łazienkowskiej, ale w każdej plotce jak zwykle jest ziarno prawdy. Orlen finansujący Wisłę ma dużą ochotę wycofać się z finansowania sportu. W Płocku powołano nawet "sztab kryzysowy" mający na celu ustalenie taktyki postępowania po odejściu potentata na rynku naftowym. Do niedawna Orlen przekazywał na sport (na futbol, ale i piłkę ręczną) 12 mln złotych rocznie. W połowie tego roku ma jeszcze przekazać 3 mln i na tym koniec. ITI mogłoby być ratunkiem dla klubu. A w takiej sytuacji wizja przeprowadzki do Legii utalentowanego napastnika Wisły Ireneusza Jelenia nabrałaby coraz bardziej realnych kształtów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.