Jeszcze nigdy młodzieżowe mistrzostwa świata, które rozpoczęły się w Peru w piątek, nie przykuwały takiej uwagi. Ale to nie na 16-letniego Amerykanina Freddy'ego Adu, uznawanego za największy talent piłkarski od czasów Pelego, będzie patrzył cały świat. Wszyscy czekają na debiut piłki z chipem, którą pod naciskiem kibiców i mediów zgodziła się wreszcie wypróbować FIFA.
Historia chipa sięga aż do 1966 r., gdy Anglik Geoff Hurst trafił w poprzeczkę podczas finału MŚ w meczu z RFN. Piłka odbiła się i spadła... no właśnie gdzie? Cała Anglia do dziś twierdzi, że za linią bramkową. Niemcy przekonują, że jednak przed i gol nie powinien być uznany przez azerskiego sędziego Tofika Bachramowa. Anglicy wyszli wówczas na prowadzenie 3:2, cały mecz wygrali 4:2.
- I tak zrodził się pomysł na piłkę z chipem - mówi Niemiec Oliver Braun z firmy Cairos Technologies, która we współpracy z Adidasem zaprojektowała system. - Jeden z naszych pracowników miał obsesję na punkcie tamtego gola. Powiedział "nigdy więcej" i tak się zaczęło - dodaje Braun.
Chipom początkowo sprzeciwiały się władze piłkarskie. International Football Association Board, niezwykle konserwatywna organizacja, która stoi na straży przepisów, oraz FIFA ustąpiły wreszcie w lutym tego roku. Zgodziły się na testy piłki podczas MŚ U17. - Nie możemy całkowicie zamykać się na nowe technologie - powiedział Sepp Blatter, szef FIFA. Jeśli pomysł się sprawdzi, FIFA nie wyklucza wprowadzenia piłek z chipem także na przyszłorocznych "dorosłych" MŚ w Niemczech. Dlaczego IFAB i FIFA zgodziły się na eksperyment? Bo to dla nich mniejsze zło. Media, kluby, piłkarze i kibice domagają się od jakiegoś czasu wprowadzenia do meczów piłkarskich analizy spornych sytuacji na wideo. FIFA mówi twardo nie, tłumacząc to spowalnianiem tempa gry i wysokimi kosztami, na które nie każdy kraj może sobie pozwolić. Aby uciszyć krytyków zarzucających władzom piłkarskim toporny konserwatyzm, te zgodziły się na testy piłki z chipem.
Wszyty w futbolówkę elektroniczny chip o wymiarach 2x2x0,5 cm i wadze 12 g będzie wysyłał 2 tys. radiowych impulsów na sekundę. Sygnały będą odbierane przez kilka anten ustawionych wokół murawy, lub przymocowanych do dachu stadionu. Dostarczony przez Cairos Technologies program komputerowy opracuje na podstawie sygnałów wirtualną mapę boiska i będzie w stanie określić dokładne położenie piłki na nim w każdym momencie meczu (z dokładnością +/- 1,5 cm). System działa w trzech wymiarach, bo ważna jest także wysokość, na jakiej znajduje się piłka nad murawą. Jeśli futbolówka przekroczy linię bramkową, sędzia i jego asystenci zostaną o tym poinformowani poprzez wibrujące czujniki, które będą nosić na ręku.
LIGA ANGIELSKA: MANCHESTER UNITED - TOTTENHAM (STYCZEŃ 2005). Bramkarz Manchesteru Roy Caroll wygarnia piłkę pół metra za linią bramkową po strzale z 40 metrów Pedro Mendesa. Sędzia nie widział zdarzenia i nie uznał gola. Mecz skończył się remisem 0:0. Angielskie media uznają to za skandal roku. Bukmacherzy wypłacają wygrane tym, którzy postawili na to, że Mendes strzeli gola.
LIGA MISTRZÓW: CHELSEA - LIVERPOOL (MAJ 2005). Luis Garcia strzela gola dla Liverpoolu, który decyduje o awansie do finału LM. Następnego dnia stacja Sky Sports udowadnia, że bramka nie powinna być uznana. Za pomocą programu komputerowego, wykorzystywanego w izraelskiej armii do wyznaczania trajektorii lotu pocisków, wykazuje, że obrońca Chelsea William Gallas wybił piłkę przed linią bramkową.