• Link został skopiowany

Wisła: Milczenie, rozbicie psychiczne, kac moralny

Henryk Kasperczak nie chce mówić, większość piłkarzy sprawia wrażenie rozbitych psychicznie , a Maciej Stolarczyk nie kryje, że ma "kaca moralnego" - to przygnębiający obraz czwartkowego popołudnia przy Reymonta. - Cóż, trzeba zacisnąć zęby i grać dalej - mówili w końcu piłkarze.

- Nie dzisiaj. Jutro pogadamy - mówił dziennikarzom blady Henryk Kasperczak. Skupiony, jakby wciąż analizował każdą sytuację ze środowego meczu, jakby ciągle nie mógł się pogodzić z porażką. - Panie trenerze, nie ma się co smucić, przecież odpadliście po wspaniałej walce z mocnym Lazio - próbował go ktoś pocieszyć. - Tak, tak - odparł i myślał swoje.

Po raz pierwszy od wyleczenia kontuzji pachwiny z drużyną trenował wczoraj Nigeryjczyk Iheanacho Kelechi. Mało kto to zauważył. Jeszcze we wtorek treningowi wiślaków przyglądało się ponad sto osób. Wczoraj przyszła garstka.

Na ćwiczeniach żadnego humoru, żadnych żartów, od których roiło się na zgrupowaniach. Grobowa atmosfera. Zawodnicy z podstawowej jedenastki po półgodzinnym rozruchu wrócili do budynku klubowego, część skorzystała z masażu. Pozostali trenowali jeszcze z godzinę. - Co, na plewy już nie patrzycie! - tak Tomasz Frankowski zaczepił dziennikarzy polujących na głównych aktorów środowego meczu.

W kawiarence klubowej jeszcze długo będą się toczyły dyskusje na temat porażki z Lazio. - Za szybko strzeliliśmy im bramkę, chłopaki się trochę uspokoili, a później opadli z sił - dowodzili jedni.

- Panowie! Trzeba szukać dobrego bramkarza - alarmowali inni.

- Bez przesady, Angelo raz nie wyszedł do dośrodkowania, a już go chcecie przekreślać. Zmarnowane "setki" napastników zapominacie szybko - uspokajał ktoś.

Szef ochrony obiektu, a kiedyś reprezentacyjny obrońca Adam Musiał chwalił Lazio za doświadczenie. - Przy prowadzeniu 2:1 włoscy obrońcy grali świetnie - mówił. - Każdy obrońca miał po jednej żółtej kartce, byłem przekonany, że któryś złapie drugą i zejdzie z boiska, ale ustrzegli się błędu.

Kapitan Kamil Kosowski przyjął taktykę hokeisty Mariusza Czerkawskiego, który szerokim łukiem omija kioski z gazetami po przegranym meczu. - Powiedzcie, czy pojechaliście po nas ostro, bo nie czytałem - zwrócił się do dziennikarzy "Kosa" i zaapelował: - Słyszałem, że jedna z gazet chce atakować Angelo. Dajcie mu spokój.

Maciej Stolarczyk przed kamerami TVP próbował wybiec dalej: - Po porażce z Lazio mam kaca moralnego, ale cóż. Trzeba będzie skoncentrować się na walce o mistrzostwo Polski.

Tylko Kalu Uche zachowywał równowagę psychiczną i z uśmiechem na twarzy witał znajomych. Trener Kasperczak postanowił, że najbliższy weekend piłkarze będą mieli wolny. W poniedziałek nastroje powinny być dużo lepsze.

- No to trzeba jechać do Chorzowa - wierny kibic Wojciech Kwiecień przypomniał, że Wisła rozpocznie rundę wiosenną wyjazdowym meczem z Ruchem (16 marca o 17.15).