Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl
Grzegorz Sandomierski: Skupiałem się wyłącznie na tym, co działo się na boisku. Od tego jestem, nie chcę komentować otoczki meczu. Na murawie było czuć, że to derby, bo gra była dosyć ostra i nie brakowało spięć. Cieszymy się, że udało nam się wygrać. Zwycięstwo na pewno pchnie nas dalej. Ważne, by podtrzymać passę, bo kolejny mecz już w środę. Musimy zrobić wszystko, żeby utrzymać formę, bo niewiele możemy już poprawić.
- Nie wiem dokładnie, o co chodziło. To było zdecydowanie niepotrzebne, tym bardziej, że zostało parę minut do końca. Trzeba było zachować zimną głowę. Nam się to udało.
- Nie wpływało to na mnie, jestem do tego przyzwyczajony. Nie oczekiwałem od kibiców Wisły oklasków ani ciepłych słów.
- Dopiero po ostatnim gwizdku, chociaż wcześniej mieliśmy w końcówce rzut wolny w bocznym sektorze boiska. Kiedy go wybijałem, po cichu liczyłem sekundy do końca, wiedząc, że jest coraz bliżej wygranej.
- Nie wiem, czy strzał Maćka szedł w bramkę. Nie byłem jednak pewien, dlatego musiałem interweniować. Przez osiemdziesiąt kilka minut roboty nie było zbyt wiele, koledzy fajnie zachowywali się w obronie. Zablokowali kilka groźnych strzałów, chwała im za to. Ja jestem od tego, żeby w newralgicznych momentach im pomóc.
- Mam nadzieję, że najlepszy jeszcze przede mną. Nie dzielę spotkań na słabsze i lepsze. Wiadomo, że o tym będzie się mówiło dłużej niż o pozostałych, ale już w środę kolejne i na tym się skupiam. Teraz przed nami jeszcze cięższy mecz i musimy zachować pokorę.
- To są doświadczeni chłopcy. Paweł Jaroszyński może trochę mniej, ale też ma fajne wejście do zespołu. Uważam, że nie było z tym wielkiego problemu. Nie możemy zagrać dwóch-trzech meczów tak samo zestawioną obroną, bo przeszkadzają nam kontuzje albo kartki. Brakuje nam stabilizacji, ale zwycięzców się nie sądzi.
- Cieszymy się po każdym zwycięstwie, bo ciężko na nie pracujemy. Chwila radości na pewno nam się należała. Zawsze świętujemy w kółku na środku boiska, nie chcieliśmy w ten sposób nikomu utrzeć nosa.
- Moja. Nie wypuściłem konsolety z rąk, chociaż Mateusz Cetnarski dorzucał trochę od siebie. To był remis ze wskazaniem na mnie (śmiech). Nie ma między nami walki o didżejkę, ale wygrywamy, więc nie zmieniamy muzyki.
Komentarze (0)
Cracovia. Grzegorz Sandomierski po derbach: Nie miałem zbyt wiele roboty
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!