Na początku listopada rozpływaliśmy się nad atmosferą panującą na trybunach w trakcie IEM Rio 2022. Niesamowity doping, zorganizowane strefy kibica, flagi, bębny, a nawet oświadczyny w trakcie meczu. Dzięki kibicom arena wprost tętniła życiem. Sami zawodnicy przyznawali, że doping daje im zupełnie nową, nieznaną dotychczas motywację. A jednak to wszystko okazało się jedynie złudzeniem. Brazylijczycy pokazali, że inaczej interpretują miłość do esportu, co wzbudziło niemałe kontrowersje. Piękny esportowy karnawał sprzedał się ładną okładką, lecz nie zawartością.
Pierwsze dni IEM Rio rozgrzały serca fanów esportu z całego świata. Brazylia czekała na ten turniej ponad dwa lata. Znając zapał samych Brazylijczyków i ich ogromną sympatię do sportów elektronicznych, można było oczekiwać, że doping będzie na zupełnie innym, nieznanym dotąd poziomie.
I tak rzeczywiście się stało. Spotkaniom w fazie pretendentów, a przede wszystkim meczom z udziałem brazylijskich formacji towarzyszyło wręcz ogłuszające wsparcie kibiców. Ci organizowali się w grupki, przynosili bębny i wuwuzele, bawiąc się znakomicie. Klimat rodem z Mundialu z 2014 roku. Wydawało się, że organizacja Majora w Brazylii była strzałem w dziesiątkę. Niestety były to tylko dobre złego początki.
Brazylijczykom nie szło najlepiej. Już w pierwszym etapie zmagań odpadły trzy z czterech ekip z Ameryki Południowej. Honoru gospodarzy broniła już tylko FURIA, którą fani zaczęli wspierać z jeszcze większym entuzjazmem. Już wtedy pojawiły się spore kontrowersje dotyczące możliwego podpowiadania zawodnikom z zewnątrz. Sami gracze potwierdzali, że ich słuchawki nie wygłuszają wszystkich odgłosów z areny, a co za tym idzie docierały do nich różne hałasy i okrzyki. O tym zjawisku pisaliśmy przed kilkoma dniami w jednym z innych artykułów na naszej stronie.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Co gorsza jednak stopniowo doping zaczął przekraczać sympatyczną, sportową granicę. Po ćwierćfinałowym meczu FURII z Natus Vincere doszło do bardzo niepokojących incydentów z udziałem gwiazdy NAVI, Oleksandra "s1mpla" Kostyliewa. Ukrainiec podgrzewał nieco atmosferę w trakcie spotkania, wiedząc, że publiczność i tak będzie wspierać jego rywali. Nie obyło się bez typowego przytykania dłoni do uszu. Brazylijczycy odnieśli się do tego wyjątkowo negatywnie. Motywacja do dopingu im nie wystarczyła. Jeden z zawodników NAVI został opluty, a cały zespół wygwizdany i zwyzywany. Kostyliewowi puściły nerwy - na zaczepki odpowiedział środkowym palcem w kierunku trybun.
Gdy nastroje nieco się uspokoiły na Twitterze wywiązała się szeroka dyskusja odnośnie całego tematu. Wielu osobom z brazylijskich kręgów esportowych było wstyd i w swoim imieniu przepraszały one "s1mpla". Takie zajścia zdarzają się w sportach tradycyjnych, lecz w esporcie było to obce. Wszystko zmienił IEM Rio 2022.
Okazuje się jednak, że granicę wstydu, niesmaku i zwykłej żenady dało się jeszcze przekroczyć. W fazie play-off miało być wyjątkowo gorąco, zwłaszcza że w zasadzie każde ze spotkań nie miało klarownego faworyta. Finisz Majora zapowiadał się znakomicie, a społeczność liczyła, że Brazylijczycy ponownie staną na wysokości zadania z dopingiem. Niestety mocno się przeliczono.
Na meczach, w których nie brała udziału FURIA, trybuny świeciły pustkami. To kolejne duże odchylenie od esportowych norm, gdyż bez względu na sympatie na dużych turniejach, kibice nie rezygnowali z oglądania spotkań, nawet jeśli ich ulubieńcy odpadali. Tymczasem półfinał między MOUZ, a Outsiders czy chociażby początkowa faza finału Majora wyglądały bardzo słabo. Rzekomo za tak duże braki na trybunach odpowiadały też ogromne kolejki przed samym wejściem do Jeunesse Areny, lecz jeśli jest to prawda, to tym bardziej organizatorzy nie mają się czym chwalić. Puste trybuny wzbudziły ogromną niechęć wśród internautów - co logiczne głównie tych spoza Brazylii. Początkowo dobre, a wręcz znakomite wrażenie obróciło się w duże rozczarowanie.
Co ciekawe kibiców brakowało nawet na specjalnym spotkaniu pokazowym, w którym zagrał brazylijski skład legend CS:GO. Mecz przygotowano specjalnie pod publikę, a ta stawiła się w wyjątkowo miernej frekwencji. Mnóstwo pustych krzesełek widać było też w momencie wynoszenia trofeum Majora przez Gabriela "FalleNa" Toledo. Trudno nazwać to inaczej niż brakiem szacunku do esportu i innych zespołów. Brazylia, dla której Counter-Strike wydawał się być świętością, nie podołała w kluczowych momentach turnieju.
Brazylijczycy zaimponowali esportowi, żeby następnie kompletnie zepsuć sobie całą reputację. Doping i wsparcie w trakcie spotkań FURII budziły szacunek oraz respekt, lecz Brazylii nie było stać choćby na ułamek tego samego wobec innych zespołów. Niestety pewne granice zostały przekroczone. To wielka szkoda, bo wydawało się, że IEM Rio pozostawi fanów z wspaniałymi wspomnieniami i będzie wzorem do organizacji turniejów na kolejne lata. Tymczasem pozostaje wyciągnąć z niego wnioski i nie dopuścić do powtórzenia tak wstydliwych momentów nie tylko dla CS:GO, ale i całego esportu.