Tak, właśnie użyłam wyrażenia "Mecz o pietruszkę" w kontekście reprezentacji Hiszpanii i może znam wielu szalonych ludzi, ale na pewno nawet nikt z nich nie spodziewał się, że ten mundial tak ułoży się dla La Roja. Po bolesnym upokorzeniu z Holandią, wczorajsze spotkanie było dla niej finałem, który MUSI wygrać i basta. Jak się okazało, nie wygrała bo wygrać nie mogła.
Na nic odesłanie na ławkę przez del Bosque Gerada Pique i Xaviego, bowiem ich zmiennicy - Pedro i Javi Martinez, wcale nie zmienili bardzo obrazu gry. La Roja gdzieś zgubiła tą swoją "Furię", grając ociężale i bez większej motywacji i pomysłu. I to Chile wyglądało na tą ekipę, która ten mecz chce naprawdę wygrać, atakowali, napierali na bramkę Casillasa, który miał tego wieczoru dużo pracy. Swoją postawę ekipa z Ameryki Południowej zwieńczyła pięknym golem Eduardo Vargasa, a że wciąż nie przebudził on Hiszpanii, dodała bramkę - bardziej co prawda przypadkową, bądź zasponsorowaną przez Ikera, aleee - do szatni.
Jeśli to nie był ostatni sygnał dla Hiszpanów, że trzeba wziąć się do roboty, bo samolot powrotny właśnie zbliża się na pas startowy w Rio, to nie wiemy co nim mogło być. I owszem druga połowa to już trochę więcej ich inicjatywy, choć akcje miały raczej charakter przypadkowy, aniżeli przemyślanej taktyki i piłka kilkakrotnie omijała bramkę Chilijczyków dosłownie o centymetry.
Ostatecznie jednak do niej nie wpadła, ani raz, ani tym bardziej trzy i jakkolwiek niemożliwe i irracjonalne by się wydawało, wraz z ostatnim gwizdkiem Hiszpania była poza mundialem.
Świat zamarł w niedowierzaniu i chyba wciąż w nim trwa. Mistrzowie Świata i Podwójni Mistrzowie Europy po dwóch meczach z bilansem bramkowym 1:7 tracą nadzieję na wyjście z grupy. Hiszpania utonęła w morzu łez, płakali piłkarze na murawie, płakali kibice na stadionie, płakała red. Marina.
Tymczasem media prześcigały się w rankingach, analizach i komentarzach - jak doszło do piłkarskiej abdykacji Hiszpanii i dlaczego w tak podłym stylu.
My same w tym temacie wypowiemy się tylko słowami Xabiego Alonso, który w dwóch zdaniach zawarł całą esencję przyczyn hiszpańskiego dramatu.
I jakkolwiek byłoby to smutne trzeba przyznać, że jest prawdziwe. La Roję zapewne czekają duże zmiany w najbliższym czasie, szkoda tylko, że ostatni mundial Villi i Xaviego skończył się w takim stylu. My tymczasem wstajemy z kolan, ocieramy łzy i będziemy krok po kroku starały się wprowadzić do słownika pojęcie "mundial bez Hiszpanów". Będzie ciężko, ale zobaczymy z czym to się je.