• Link został skopiowany

PŚ w Zakopanem. Szturc: Nie "zawinił" ani Miętus, ani Kruczek, ani Tepes

- Zwycięstwo było bardzo blisko, ale nie obwiniajmy Krzyśka Miętusa, tylko cieszmy się z wielkiego sukcesu - mówi Jan Szturc po drużynowym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Polska zajęła drugie miejsce, przegrywając tylko o 9,1 pkt ze Słowenią. Transmisja z konkursu indywidualnego w sobotę o godz. 17 w TVP 1 i w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl Live na Androida.

Polscy skoczkowie w składzie Piotr Żyła, Maciej Kot, Krzysztof Miętus i Kamil Stoch wyrównali najlepsze osiągnięcie naszej drużyny w historii Pucharu Świata. W 2009 roku, na mamucim obiekcie w Planicy, Stoch, Małysz, Łukasz Rutkowski i Stefan Hula zajęli drugie miejsce, ulegając tylko Norwegom. Teraz, w Zakopanem, lepsi od biało-czerwonych byli jedynie Słoweńcy, a zwycięstwo zawdzięczają słabej próbie Miętusa w przedostatniej kolejce. W niej nasz zawodnik uzyskał tylko 108 m. Jaka Hvala odpowiedział lądowaniem na 126 m, a przewagi, jaką wypracował swojemu zespołowi, w ostatniej serii nie zdołał odrobić Stoch.

Tuż po zawodach nasi skoczkowie przekonywali, że są bardzo zadowoleni z drugiego miejsca, choć Kot stwierdził, że czuje niedosyt.

- Nie mówmy o niedosycie. Przecież odnieśliśmy wspaniały sukces, a zwycięstwo byłoby tak niespodziewane jak trzecie miejsce naszej drużyny w Villach w 2001 roku, kiedy skakali w niej Adam Małysz, Robert Mateja, Łukasz Kruczek i Wojciech Skupień - ocenia Szturc. To prawda, że wygrana była bardzo blisko, ale nie rozpamiętujmy straconej szansy i nie obwiniajmy Krzyśka Miętusa. On miał bardzo trudne warunki, a widzieliśmy, że z pogodą nie poradzili sobie nawet tak znakomici zawodnicy jak Anders Bardal czy Anders Jacobsen - mówi trener.

Człowiek, pod okiem którego karierę rozpoczynał Małysz, nie chce zastanawiać się, czy w tych warunkach lepiej poradziłby sobie Dawid Kubacki, który w obu seriach treningowych przed konkursem zaprezentował się lepiej od Miętusa. W pierwszej miał siódmy wynik, a w drugiej - 18., podczas gdy Miętus w obu seriach uplasował się na 23. miejscu.

- Może ktoś inny skoczyłby lepiej, a może nie. Zostawmy to i cieszmy się z drugiego miejsca. Rozumiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, że skoro długo byliśmy na pierwszym miejscu, to żal nam, że go nie utrzymaliśmy, ale naprawdę nie narzekajmy - apeluje Szturc.

Doświadczony szkoleniowiec "winnych" nie chce szukać też poza naszą kadrą i odpowiada tym, którzy twierdzą, że to Słoweniec Miran Tepes nakazał Miętusowi oddać skok w trudnych warunkach, by umożliwić w ten sposób zwycięstwo swoim rodakom. - Kierownikiem konkurencji był Ryszard Guńka, to on włączał skoczkom zielone światło. I trzeba go pochwalić, bo wykonał kawał dobrej roboty. Trzeba być prawdziwym fachowcem, żeby w tak zmiennych warunkach sprawnie przeprowadzić konkurs, co jemu się udało - mówi Szturc.

Trener Wisły Ustronianki zdradza, że w sobotę osoby czuwające nad przebiegiem zawodów będą miały dużo łatwiejsze zadanie.

- Z tego, co wiem, pogoda będzie lepsza, wiatr nie będzie już tak kręcił, a to znaczy, że zobaczymy konkurs prawdy. Jestem przekonany, że nasi zawodnicy wypadną w nim bardzo dobrze - mówi Szturc. - Z moich wyliczeń wynika, że w piątek Kamil indywidualnie miał najlepszy wynik, Maciek był drugi, a Piotrek czwarty. Stoch i Kot już od jakiegoś czasu skaczą bardzo dobrze, Piotrek wyraźnie poszedł w górę, w Wiśle zaliczył przecież swój najlepszy start w karierze [był szósty]. Biorąc to wszystko pod uwagę, twierdzę, że w sobotę cała trójka powinna znaleźć się w czołowej "dziesiątce", a nawet dwóch naszych zawodników może wskoczyć na podium - dodaje trener.

Według Szturca w indywidualnym konkursie na Wielkiej Krokwi punkty zdobędzie jeszcze kilku Polaków. - To drugie miejsce drużyny na nieco ponad miesiąc przed mistrzostwami świata uskrzydli wszystkich chłopaków. Można mówić, że w równych warunkach rywalizacja potoczyłaby się trochę inaczej, przypominać, że Austriacy startowali bez chorego Gregora Schlierenzauera, ale fakt jest taki, że nasz zespół jest w stanie walczyć w Val di Fiemme o podium i wszyscy podopieczni Kruczka będą chcieli znaleźć się w tej drużynie. Dlatego w sobotę wielu z nich pokaże lwi pazur - podsumowuje Szturc.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Więcej o:

WynikiTabela

Terminarz

Klasyfikacja - Puchar Świata 2024/2025

Pkt

1
Daniel Tschofenig
1805
2
Jan Hoerl
1652
3
Stefan Kraft
1290
4
Anze Lanisek
1056
5
Pius Paschke
1006
6
Gregor Deschwanden
996
7
Andreas Wellinger
989
8
Johann Andre Forfang
955
9
Ryoyu Kobayashi
910
10
Domen Prevc
776
11
Maximilian Ortner
726
12
Kristoffer Sundal
678
13
Karl Geiger
638
14
Paweł Wąsek
612
15
Michael Hayboeck
587
16
Timi Zajc
572
17
Marius Lindvik
474
18
Manuel Fettner
458
19
Ren Nikaido
444
20
Halvor Egner Granerud
267
21
Aleksander Zniszczoł
267
22
Tate Frantz
266
23
Artti Aigro
245
24
Philipp Raimund
242
25
Naoki Nakamura
212
26
Benjamin Oestvold
211
27
Valentin Foubert
173
28
Kevin Bickner
171
29
Władimir Zografski
165
30
Lovro Kos
158
31
Markus Mueller
157
32
Kamil Stoch
157
33
Killian Peier
132
34
Fredrik Eirinsoenn Villumstad
127
35
Dawid Kubacki
122
36
Antti Aalto
116
37
Jakub Wolny
111
38
Markus Eisenbichler
88
39
Piotr Żyła
80
40
Yevhen Marusiak
76
41
Sakutaro Kobayashi
76
42
Stephan Embacher
72
43
Stephan Leyhe
72
44
Yukiya Sato
69
45
Zak Mogel
59
46
Alex Insam
55
47
Robin Pedersen
47
48
Robert Johansson
32
49
Niko Kytoesaho
28
50
Felix Hoffmann
27
51
Eric Belshaw
26
52
Danil Vassilyev
13
53
Maciej Kot
13
54
Yanick Wasser
13
55
Fatih Arda Ipcioglu
12
56
Adrian Tittel
11
57
Jason Colby
11
58
Keiichi Sato
10
59
Eetu Nousiainen
7
60
Ilya Mizernykh
6
61
Rok Masle
5
62
Soelve Jokerud Strand
5
63
Ziga Jelar
4
64
Roman Koudelka
3
65
Kasperi Valto
2
65
Rok Oblak
2
67
Simon Ammann
2
68
Andrew Urlaub
1
68
Clemens Aigner
1
68
Tomas Kuisma
1