Polscy skoczkowie narciarscy po 721 dniach powrócili na drużynowe podium Pucharu Świata. Do zwycięstwa w Zakopanem polskim skoczkom zabrakło zaledwie jednego punktu. Zwyciężyła Austria, a trzecie miejsce zajęli Niemcy.
Patrząc na ostatnie tygodnie sezonu wydaje się, że miejsca Austrii i Polski zupełnie oddają układ sił tej zimy. Ba, wydaje się, że tylko niepoprawni optymiści mogli myśleć o tym, że wygramy w sobotę z Austrią, bo zawodnicy Widhoelzla od Ga-Pa drużynowo "wygrywali" każdy konkurs w Pucharze Świata. Oczywiście po wirtualnym zliczeniu not. Polacy w Zakopanem skakali jednak świetnie i walka o zwycięstwo toczyła się do ostatniego momentu.
Mało jednak brakowało, by Polska spadłaby nawet za Niemców. A wszystko przez bardzo złą decyzję jury i Borka Sedlaka o wystartowaniu Dawida Kubackiego w II serii. Polak bardzo długo czekał na swój skok, a z dołu skoczni było widać, jak flagi wzdłuż zeskoku układały się prostopadle do zeskoku. To tylko pokazywało, jak mocny jest wiatr w plecy. Już wydawało się, że zaraz Kubacki zejdzie z belki, ale wtedy pojawiło się zielone światło i Thurnbichler został zmuszony do machnięcia chorągiewką. Oczywiście jury i Sedlak mogą się bronić tym, że wiatr znalazł się w korytarzu. Z drugiej strony można zapytać, czemu nie można było poczekać minuty, skoro chwile później warunki wróciły już do konkursowej normy.
Na zeskoku wyświetliła się zielona linia na wysokości punktu K, a Kubacki ledwo ją przefrunął i wylądował na 127,5 metra. Wyczyn Kubackiego w tych warunkach podkreślił Kamil Stoch. - Warunki były bardzo trudne. Jestem pewien, że nic więcej nie dało się zrobić w tym momencie. Ba, jestem przekonany, że każdy inny skoczek na jego miejscu skoczyłby 10 metrów mniej - podkreślał Stoch. Ostatecznie Kubacki odrobił 15 pkt do Krafta, który poleciał zaledwie 123,5 metra.
I trzykrotny mistrz olimpijski ma tu mnóstwo racji, bo system doliczył Kubackiemu aż 26,4 pkt, czyli średnio ponad 1,5 m/s wiatru w plecy. - Warunki były naprawdę bardzo trudne. Być może Dawid Kubacki miał delikatny problem z "tajmingiem" i co ciekawe, pewnie za wcześnie zaczął wybicie - to nie zdarza się często. Ale suma summarum zobacz, że Stefan Kraft skakał tuż po Dawidzie w dużo lepszych warunkach, a mimo to nie skoczył lepiej - powiedział trener skoczków Thomas Thurnbichler.
- Dawid miał prawie 30 punktów dodanych, a jadący zaraz po nim i zamykający konkurs Kraft - około 20. To jest duża różnica - zauważa też Małysz w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem
Po sobotnim konkursie w pełni zadowolony nie był Kamil Stoch. Polski skoczek w pierwszej serii oddał świetny skok na 134 metry i po jego grupie Polska wyszła na prowadzenie. Niestety w II serii 35-latek nie oddał już tak dobrej próby i poleciał 128 metrów.
- Ten pierwszy skok był naprawdę świetny. W drugim skoku pojawiło się trochę problemów technicznych, dlatego nie jestem w pełni zadowolony. Trochę straciłem balansu na rozbiegu w końcowej fazie najazdu i za bardzo przeniosłem ciężar ciała na tył - mówił po zawodach Kamil Stoch.
W podobnym tonie wypowiedział się trener skoczków - Skoki w serii próbnej i w pierwszej serii konkursu był świetne w wykonaniu Kamila Stocha. W drugiej próbie pojawiło się nieco więcej błędów. Ale musimy pamiętać, że jest po naprawdę ciężkiej grypie. Był kompletnie wyłączony z jakichkolwiek treningów przez tydzień i nie jest jeszcze w pełni gotowy. Sobota pokazała jednak, jak wielkim jest mistrzem. Mimo tych przeciwności bardzo pomógł drużynie w tym konkursie - twierdził Thurnbichler.
Biało-czerwoni w sobotę wyglądali jednak zdecydowanie lepiej niż w piątek, gdzie wyniki z kwalifikacji dałyby im dopiero czwarte miejsce w konkursie.
- W piątek wieczorem zrobiliśmy naprawdę bardzo długą analizę wśród trenerów. Bo z zawodnikami zrobiliśmy w sobotę rano. Porozmawialiśmy wewnątrz sztabu. Staraliśmy się znaleźć kluczowe punkty, które pozwolą nam oddawać bardziej efektywne skoki w zawodach. I w rano w sobotę porozmawialiśmy z zawodnikami i przekazaliśmy im kilka naprawdę bardzo prostych zadań do wykonania w konkursie. Mieliśmy też znowu małą wspólną grę drużynową, która pozwala budować ducha drużyny, dlatego mieliśmy naprawdę dobrą atmosferę od samego początku dnia i przenieśliśmy to na konkurs - dodał Thomas Thurnbichler.