Sobota w Zakopanem przyniosła pierwsze drużynowe podium za kadencji trenera Thomasa Thurnbichlera w kadrze polskich skoczków. Austriacy wyprzedzili ich o jeden punkt, a na trzecim miejscu zawody skończyli Niemcy.
- Jestem w pełni usatysfakcjonowany - ocenia występ swoich skoczków Thurnbichler. - Wiem, że zabrakło tylko jednego punktu, ale dziś to smakuje jak zwycięstwo. Mieliśmy trochę do zrobienia od wczoraj i cały zespół, razem z trenerami, wykonał świetną pracę. Przygotowaliśmy się świetnie i zawodnicy pokazali to, co powinni. Dlatego tak się tym cieszę - wyjaśnia.
Najlepszym w polskiej drużynie był, jak można było się spodziewać, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Dawid Kubacki. - Jest niezwykle stabilny. W drugiej serii miał silny wiatr z tyłu skoczni, a i tak lądował powyżej punktu konstrukcyjnego. Po nim skakał Stefan Kraft i też świetnie sobie poradził w trudnej sytuacji, ale miał o wiele więcej problemów. Dawid skakał nawet lepiej niż wczoraj, jest w absolutnie topowej formie. Bardzo czekam na niedzielę - wskazuje Thurnbichler.
Jak trener Polaków widział skoki Kamila Stocha? - Kamil skacze coraz lepiej z dnia na dzień. Fizycznie staje się silniejszy, byłem bardzo zadowolony z jego dzisiejszych skoków. Zaprezentował się solidnie, choć jego pierwszy skok był wręcz niesamowity. Zobaczymy, co przyniesie kolejny dzień i konkurs. Na pewno będzie się też czuł lepiej w kontekście swojej sytuacji zdrowotnej - zapewnia.
Sobotni konkurs pokazał też, że Thurnbichler dzień wcześniej dokonał dobrego wyboru, stawiając na Pawła Wąska, zamiast na Aleksandra Zniszczoła, nawet jeśli ten drugi zaprezentował się o wiele lepiej w kwalifikacjach. - Cieszę się, że podjąłem taką decyzję. Paweł pokazał to, co widzę u niego przez cały sezon: nawet jeśli ma małe problemy na treningach, wie, jak poskładać to i przełożyć na dobre skoki w konkursie. Moje zaufanie do niego się opłaciło - mówi trener.
- U Piotra Żyły wszystko też się trochę poprawiło względem piątku - zagadujemy szkoleniowca. - Nie, nie trochę, tylko o wiele poprawiło - twierdzi Thurnbichler. - Znaleźliśmy dla niego dobre zadanie na konkursowe skoki i wykonał je z sercem i pełnym zaangażowaniem. To był dla niego świetny dzień - ocenia Austriak.
Co to za zadanie? - To trochę trudne do wytłumaczenia, ale chodzi o utrzymanie kontaktu górnej części ciała z nogami do kolan. Żeby odbić się bezpośrednio z takiej pozycji, a nie jeszcze w górę, jak robił to podczas treningów i kwalifikacji. To trochę "podwójny" skok, podwójne odbicie, ha, ha - śmieje się Thurnbichler, który w ten sposób nawiązuje do swojej słynnej próby z Bischofshofen, gdy wylądował na zeskoku i jeszcze raz odbił się, by zlecieć na dół skoczni.
Pogoda w niedzielę na Wielkiej Krokwi ma być najgorsza przez cały weekend. Czy Thurnbichler i polski sztab boją się niesprawiedliwego konkursu? - Z warunkami musimy sobie poradzić. Prognozy nie były najlepsze na żaden z dni zawodów, a się do końca nie sprawdzają. Dziś było lepiej, niż przewidywano, oby tak samo było jutro - wskazuje Thomas Thurnbichler.
Początek niedzielnego konkursu indywidualnego o 16:00. Godzinę wcześniej na Wielkiej Krokwi zaplanowano serię próbną. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.