• Link został skopiowany

Szokujące porównanie polskich skoczków. Absolutna przepaść. "Efekt domina"

Piotr Majchrzak
Zatrważająco niskie prędkości najazdowe, niezbyt dalekie skoki - tak Polacy rozpoczęli mistrzostwa świata w lotach w Vikersund. Efekt domina rozsypał skoki Kamila Stocha. - Nie jest tak, że jeden element nie działa. Dużo się dzieje niedobrego - mówi polski mistrz.
Stoch
TVP

Mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Vikersund miały być ostatnim wielkim celem polskich skoczków w tym sezonie. Z wielkimi ambicjami jechał na nie Kamil Stoch, który w swojej karierze wygrał już wszystko poza złotem mistrzostw w lotach - z tej imprezy ma "tylko" srebro wywalczone w 2018 roku w Oberstdorfie. Niestety, po czwartkowych skokach w Vikersund niewiele wskazuje na to, że Polacy będą się liczyć w walce o medale w piątkowym i sobotnim konkursie. Konkurs jest dwudniowy, bo mistrzostwa świata w lotach rozgrywane są w formie czterech serii konkursowych, z których punkty sumują się na jedną notę. 

Zobacz wideo Co dalej z Michalem Doleżalem?

W piątkowych kwalifikacjach do konkursu najlepszy z Biało-Czerwonych był Jakub Wolny, które ostatnie tygodnie spędził w Pucharze Kontynentalnym i przez blisko półtora miesiąca trenował w grupie prowadzonej przez Macieja Maciusiaka. Wolny poleciał 211,5 metra i zajął 14. miejsce, a tuż za nim był Piotr Żyła (również 211,5 metra). Paweł Wąsek w kwalifikacjach poleciał 197 metrów (30. miejsce) i był to jego zdecydowanie najgorszy skok dnia. Wcześniej, na treningach, 23-latek dwukrotnie bił rekord życiowy w lotach i na ten moment wynosi on 210,5 metra.

Najbardziej zasmucony swoimi skokami może być Kamil Stoch, który w Vikersund ma olbrzymie problemy. W kwalifikacjach Stoch poleciał 202,5 metra i dało mu 23. miejsce. I patrząc na jego trzy czwartkowe skoki widać, że bardzo brakuje mu prędkości w locie. Stoch latał dość wysoko nad zeskokiem (w kwalifikacjach było to pięć metrów w najwyższym punkcie), ale jego sylwetka mocno odbiegała od najbardziej aerodynamicznej. Trenerzy i skoczkowie powiedzieliby, że leciał mocno "zastawiony" w powietrzu.

Katastrofalne prędkości Polaków. To jest przepaść

Z czego wynika takie ułożenie sylwetki w locie? Zawsze z nieodpowiedniego wyjścia z progu. A o to trudno, gdy skoczkowie mają problemy w pozycji najazdowej. A skąd wiemy, że pozycja była nieodpowiednia? Wystarczy popatrzeć na prędkości najazdowe Polaków

Te w Vikersund są katastrofalne. W serii kwalifikacyjnej z pięciu najgorszych prędkości najazdowych, aż trzy należały do Polaków - w ogonie stawki pod tym względem znaleźli się Żyła, Wąsek i Stoch. Ten ostatni był lepszy tylko od Vładimira Zografskiego. Stoch do najszybszego Andreasa Wellingera stracił na progu aż 2,3 km/h, a obaj startowali z tej samej belki. To jest przepaść. W treningach było równie źle. 

Nasze przypuszczenia potwierdzają też słowa Stocha. - Nie było zabawy, nie było przyjemności. Było dużo walki. Trudny dzień. Nie jest tak, że jeden element nie działa. Dużo się dzieje niedobrego. Zaczyna się od pozycji najazdowej, potem jest efekt domina i brakuje dobrej prędkości w locie. Czeka mnie sporo pracy tutaj, cierpliwości i wytrwałości - powiedział Polak w TVP.

O tym, że Stoch nie radzi sobie na najeździe w Vikersund wiedzieliśmy już po seriach treningowych. Najlepiej pokazuje to drugi trening, gdy startował z 16. belki i jego prędkość na rozbiegu wynosiła 99,4 km/h. Polak poleciał 216 metrów i zajął 25. miejsce. Tuż przed nim był Markus Eisenbichler (205 metrów). Niemiec startował z 14. belki i jego prędkość była... o 0,9 km/h wyższa od tej osiągniętej przez Stocha. Komentarz jest zbędny.   

Co jest powodem tak niskich prędkości najazdowych?

Tak niskie prędkości najazdowe zwykle mogą mieć dwie przyczyny. Pierwsza z nich, to źle dopasowane do tej skoczni struktury nart i złe smary. Tu jednak trzeba pamiętać, że w Vikersund są zamontowane tory lodowe, które na każdej skoczni są właściwie takie same. Trudno więc przypuszczać, że nasi technicy zawiedli w kwestii smarowania.

Dlatego należy się skłaniać ku drugiej przyczynie - że zawiodła przede wszystkim pozycja najazdowa. Trenerzy podkreślają, że gdy w tzw. przejściu na rozbiegu, czyli w momencie gdy najazd się wypłaszcza,  zawodnik straci równowagę i np. za bardzo przeniesie ciężar ciała na pięty, to wtedy może szybko stracić prędkość i to nawet o 2 km/h.

I to jest raczej główna przyczyna tak katastrofalnych prędkości naszych skoczków w piątkowych skokach. Czy da się to zmienić z dnia na dzień? Historia Stocha pokazuje, że tak, polski mistrz w przeszłości robił to wielokrotnie. By jednak myśleć o sukcesach w konkursie złożonym z aż czterech serii, potrzeba ustabilizowania każdego elementu na dobrym poziomie. A tego Stochowi i jego kolegom w Vikersund na razie brakuje.

Więcej o: