Michał Doleżal: Już w tym sezonie czterech naszych skoczków stanęło na podium. Ta czwórka jest bardzo mocna. Okej, reszta skoczków nie skoczyła najlepiej i wiemy, że stać ich na więcej. W niedzielę trzeba poprawić te skoki.
Po prostu wie, jak ma startować. Miałem do dyspozycji nagrania z Klingenthal i tam już był duży błąd. Teraz udało się go jednak wyeliminować.
Oddawał bardzo solidne skoki właściwie od pierwszego w Zakopanem. I złożyło się tak, że po pierwszej serii był na trzecim miejscu i dobrze wiedział, że ma szanse wskoczyć na podium. Wytrzymał wszystko nerwowo. Zrobił swoje.
Walczymy nadal z pozycją, bo wszystko wychodzi od pozycji najazdowej. Nie jest w stanie wykorzystać pełnej energii z tego ułożenia. Przez to trochę mu przelatuje odbicie do przodu. Znowu wszystko będziemy analizować wręcz centymetr po centymetrze i może na niedzielę znowu uda się to poprawić.
- Nie było to nic konkretnego. Pogratulował i trochę dyskutowaliśmy. Sam mówił, że Andrzejowi zabrakło niewiele, bo 0,3 pkt.
Treningi u reszty wychodziły zdecydowanie lepiej. Muszę powiedzieć, że niestety naszych skoczków trochę pospinało. Było za dużo kontroli. Było to też widać w prędkościach najazdowych. Na pewno liczyliśmy na więcej.
Dokładnie tak było. Wszyscy wiedzą, że walczą o miejsce nie tylko na niedzielę, ale też na mistrzostwa świata. Wkrótce będziemy chcieli ogłosić skład, żeby "uwolnić głowę", ale chcemy dać szansę wszystkim.
- Wiadomo, że szczególnie po Turnieju Czterech Skoczni było trochę zmęczenia. Nie fizycznego, ale bardziej psychicznego. Teraz przygotowujemy się do mistrzostw. Delikatnie zmodyfikowaliśmy treningi. Nie chce tu jednak mówić, czy są to większe obciążenia. Bardziej chodzi o zmianę liczby serii powtórzeń, które się wykonuje na siłowni.
- Tak, będzie to sześciu skoczków. Mniej więcej w głowie mam ułożony skład, ale czekamy właściwie do ostatniej chwili i w niedzielę po zawodach będziemy to ogłaszać.