• Link został skopiowany

42 punkty różnicy! Nokaut i zwrot w walce o finał NBA

Oklahoma City Thunder wygrali dwa pierwsze mecze finału Konferencji Zachodniej z Minnesotą Timberwolves, kompletnie rozbijając rywali. Zdawało się, że seria może zakończyć się dla nich nawet bez porażki, ale Anthony Edwards i jego koledzy mieli inny plan. W pierwszym meczu we własnej hali kompletnie zdominowali przeciwników i nie dali im szans.
BASKETBALL-NBA-MIN-OKC/
Brad Rempel / IMAGN IMAGES via Reuters Connect

Dwa pierwsze mecze serii Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves zakończyły się zwycięstwami tych pierwszych. Najpierw padł wynik 114:88 na ich korzyść, a następnie wygrali 118:103. Seria przy stanie 2-0 dla faworytów przeniosła się więc do Minneapolis, gdzie w pierwszym pojedynku padł zaskakujący rezultat. 

Zobacz wideo Lech Poznań w Lidze Mistrzów?! Wzruszony prezes: Chcemy więcej!

Minnesota Timberwolves wracają do walki w finałach Konferencji Zachodniej! Rozbili Oklahoma City Thunder

Wielu ekspertów typowało, że Thunder mogą wygrać serię nawet wynikiem 4-0, ale już trzecie spotkanie zakończyło te dywagacje. Pierwsza kwarta zaczęła się od prowadzenia gości, by następnie Timberwolves niebywale podkręcili tempo i prowadzili aż 34:14. W drugiej odsłonie jeszcze bardziej zwiększali przewagę, a faworyci właściwie nie wiedzieli, co się dzieje. W najlepszym momencie miejscowi prowadzili aż 35 punktami, by na długą przerwę zejść przy stanie 72:41 na swoją korzyść. 

Mecz był już właściwie rozstrzygnięty, a tylko najbardziej zagorzali fani Thunder mogli liczyć na zmianę wyniku. Ich nadzieję finaliści Konferencji Zachodniej z zeszłego roku zabili już w trzeciej odsłonie, po której prowadzili 107:70. W czwartej kwarcie trenerzy obu zespołów posłali do boju rezerwowych, a mecz zakończył się wynikiem 143:101 na korzyść Wolves. 

42-punktowe zwycięstwo to pokaz siły i jednocześnie nadzieja na to, że drużyna z Minneapolis jeszcze będzie w stanie powalczyć o awans do finałów NBA. Na ten moment w serii przegrywa 1-2, ale dobra forma Anthony'ego Edwardsa i Juliusa Randla z pewnością napawa optymizmem. Pierwszy w nocy z soboty na niedzielę zdobył 30 punktów, do których dołożył 9 zbiórek i 6 asyst, trafiając pięć "trójek", a drugi zdobył 24 punkty. Obaj nie grali nawet 30 minut. 

Fanów Thunder niepokoić może słabsza forma Shaia Gilgeousa-Alexandra, który zdobył zaledwie 14 punktów. Był najlepszym strzelcem swojej drużyny, ale skuteczność na poziomie 30 procent to coś niespotykanego w jego przypadku. MVP ligi w ostatnich meczach błyszczał i był absolutnie najlepszy na parkiecie, więc może pierwsze spotkanie w Minneapolis to po prostu wpadka. 

Czwarty mecz serii zaplanowano na 27 maja o 2:30, a piąty odbędzie się dwa dni później o tej samej porze. Wcześniej, bo w nocy z niedzieli na poniedziałek 26 maja o 2:00 trzeci mecz zagrają Indiana Pacers i New York Knicks. Po dwóch spotkaniach w Madison Square Garden niespodziewanie to Pacers prowadzą 2-0. 

Więcej o: