Tak relacjonowaliśmy na żywo mecz Polska - Brazylia
Sytuacja w grupie B ułożyła się w sposób wymarzony: ostatni mecz decydował o pierwszym miejscu i bezpośredniej kwalifikacji do turnieju finałowego w Sofii. Przed jego rozpoczęciem najważniejsi rywale mieli po 26 punktów. Dwa z trzech wcześniejszych spotkań zakończyły się zwycięstwami Polski po 3:2, a tydzień temu w Brazylii 3:1 triumfowali gospodarze. Nawet jednak wtedy spotkanie było bardzo wyrównane i zacięte. Zrewanżowali się bardzo szybko i teraz najbardziej utytułowana drużyna ostatnich lat musi liczyć na awans do finałów z drugiego miejsca.
Na ostatni turniej LŚ do Tampere mistrzowie świata przyjechali w niemal najsilniejszym składzie. Z wielkich gwiazd brakowało tylko Dante, ale za to pojawili się już Giba i Leandro Visotto. Obaj jednak zaczęli mecz wśród rezerwowych, ale Bernardo Rezende szybko przywołał tego drugiego, bo jego drużyna była w dużych opałach. W pierwszym secie Brazylia prowadziła, ale w końcówce dała o sobie znać największa broń reprezentacji Polski - blok. Murilo, Thiago Alves czy Wallace nie byli w stanie przebić się przez ręce Marcina Możdżonka i Michała Winiarskiego. Chwilami nasi przeciwnicy byli bezradni niczym juniorzy, dlatego przegrali premierową partię.
Ale nie tylko blok był przyczyną naszego prowadzenia. Krzysztof Ignaczak, Bartosz Kurek i Michał Winiarski precyzyjnie przyjmowali zagrywkę Brazylijczyków, a Paweł Zagumny, który zmienił Łukasza Żygadłę, pokazał, że wcale nie przegrał rywalizacji o miejsce rozgrywającego nr 1 w kadrze.
Kolejny raz okazało się, jak wielkim atutem reprezentacji Polski jest wyrównany skład. Gdy w ataku problemy miał Zbigniew Bartman, kolejny raz kapitalną zmianę dał Jakub Jarosz. Dzięki jego zbiciom z trudnych piłek pewnie wygraliśmy drugiego seta, zdobywając 27. punkt w tabeli. Później, gdy dla odmiany zaciął się Jarosz, Bartman wrócił i dostosował się do trzymającym wysoki poziom kolegów.
Cały czas jednak liderem zespołu w ofensywie był Winiarski, który bezlitośnie obijał ręce słynnym rywalom, doprowadzając chwilami do ataków szału Bernardo Rezende, gdy sprytnie uderzana piłka wpadała w boisko.
Na początku trzeciego seta Polacy wciąż dominowali, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Rozluźnili się jednak, co przy takim rywalu jak Brazylia, zazwyczaj źle się kończy. Mistrzowie świata zdobyli kilka punktów z rzędu, co tak ich nakręciło, że pozwolili nam tylko na odrobienie części strat. Wtedy przypomniało się spotkanie z ubiegłorocznego Pucharu Świata, gdy do zapewnienia sobie kwalifikacji olimpijskiej potrzebny był nam punkt. Po jego zdobyciu Polska przestała grać, a Brazylia przedłużyła serię zwycięstw.
W Finlandii podopieczni Andrei Anastasiego pokazali, że przez pół roku od tamtego turnieju zrobili postęp. W czwartym secie rolę lidera wziął na siebie Kurek. Jego pojedynek z Visotto był pasjonujący, lecz reprezentant Polski miał większe wsparcie kolegów. Dzięki temu Polska trzeci raz w tym roku wygrała z Brazylią i może spokojnie przygotowywać się do finałowego turnieju Ligi Światowej (na początku lipca) i igrzysk olimpijskich w Londynie.
Sety: 25:22, 25:23, 21:25, 25:22
Polska: Żygadło, Winiarski, Możdżonek, Bartman, Kurek, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Zagumny, Jarosz, Ruciak, Kubiak, Kosok
Brazylia: Bruno, Murilo, Sidao, Wallace, Thiago Alves, Lucas, Sergio (libero) oraz Ricardo, Visotto, Rodrigao
Komentarze (48)
Liga Światowa. Polskich siatkarzy patent na Brazylię
jeszcze do igrzysk jest trochę czasu na absolutne zgranie naprawdę najlepszej szóstki.
Podobnie - doprowadzacie chwilami do ataków szału czytelników, znających zasadę fleksji 'Bernarda Rezendego', choć 'Andrei Anastasiego' nie pomijacie.
O tym, że 'wygraliśmy drugi set' już nie wspomnę, bo wy nie zrozumiecie idei Genetivus partitivus.
Nadwyżkowego przecinka w 'Rozluźnili się jednak, co przy takim rywalu jak Brazylia, zazwyczaj źle się kończy' u siebie też nie widzicie?
Ja widzę.
Widzę też 'pojedynek z Visottą', jak i 'Julię z Romeem'.
W swym składzie ma siatkarska drużyna Brazylii:
Bruna, Murila, Sidaę, Wallace'a, Thiagę Alvesa, Lucasa, Sergia (libero) oraz Ricarda, Visotta i Rodrigaę.
I trenera Rezendego.
Mam nadzieje, że Polacy już się definitywnie wyleczyli z bojaźni gry z Brasil, teraz to już jak równy z równym.
Oczywiście Brazylia nie powiedziała ostatniego słowa ale żeby z nami wygrać muszą rzucic do gry wszystko co najlepszego mają+ pełna koncentracja a nie jak do tej pory grę na 70 %
W finale różnie może być, tym bardziej, że my odpoczywamy a inne grupy będą w trybie meczowym.
A i tak najważniejsze igrzyska przed nami, więc będzie co oglądać :))