Na mistrzostwa Europy w rugby siedmioosobowym składają się dwa turnieje. O kolejności decydują łączne wyniki z obu turniejów. Pierwszy z nich odbył się tydzień temu w Lizbonie. Reprezentantki Polski nie pozostawiły wówczas rywalkom złudzeń. W Portugalii pokonały ekipę Francji (wicemistrzynie olimpijskie), Czech, Belgii, Walii i Szkocji. To właśnie ten ostatni mecz przypieczętował triumf Polek, a zwycięstwo zapewniły sobie w ostatniej akcji meczu.
Drugi turniej odbył się w Krakowie na stadionie miejskim, gdzie swoje spotkania rozgrywa piłkarska drużyna Wisły. Polki po tym, jak zmiotły rywalki w Lizbonie, miały pełne prawo myśleć o złocie. Biało-czerwone w grupie złożonej z pięciu zespołów nie miały litości dla Rumunek (45:5) i Niemek (43:0), ale w kolejnym spotkaniu niespodziewanie uległy Irlandii 0:21. W ostatnim meczu wygrały z Czeszkami 43:0 i zajęły drugie miejsce w grupie.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
W półfinale trafiły na drużynę Szkocji. Format rozgrywek i dotychczasowe wyniki sprawiły, że tak naprawdę to był kluczowy mecz dla losów mistrzostwa. Polki musiały wygrać i wówczas, paradoksalnie, mecz finałowy nie miałby już znaczenia. I biało-czerwone wykonały zadanie. wygrały 14:0 i dzięki wcześniejszym zwycięstwom zapewniły sobie mistrzostwo Europy. W finale (w niedzielę o 16:10) ponownie zagrają z Irlandkami, ale to spotkanie nie będzie już miało znaczenia. Zmian na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej już nie będzie.
To historyczny sukces dla polskiego rugby siedmioosobowego. Przypomnijmy, że rok temu Polki zostały wicemistrzyniami Europy po tym, jak przegrały w finale z Rosjankami. Warto w tym miejscu dodać, że turniej miał odbyć się w Moskwie, ale po inwazji Rosji na Ukrainę zawody przeniesiono do Krakowa. Rosjanki na lata zdominowały rugby siedmioosobowe. Od 2012 roku, kiedy ME rozgrywane są w dwóch rundach, tylko dwa razy nie zdobyły tytułu (2012 – Anglia, 2015 – Francja).