Do tragedii doszło w miniony piątek po wygranym przez Montauban meczu z Narbonne w ramach 2. ligi francuskiej w rugby. Jak donosi portal rugbypass.com, 32-letni Kelly Meafua świętował triumf wraz ze swoimi kolegami z drużyny w jednym z klubów nocnych.
W pewnym momencie zawodnik wyszedł z niego, a towarzyszył mu inny rugbysta. Jak twierdzą świadkowie Meafua skoczył z mierzącego 22 metry mostu do rzeki Tarn. Przebywający z nim Christopher Vaotoa błyskawicznie również skoczył do wody, próbując ratować Meafuę, jednak nie zdołał pomóc partnerowi z zespołu.
Vaotoa został wyłowiony z wody przez straż pożarną i przewieziono go do szpitala. Zawodnik opuścił go następnego dnia rano. Meafua został natomiast wyłowiony z rzeki martwy: - Klub USM Sapiac z ogromnym bólem informuje o śmierci Kelly’ego Meafuy w nocy z piątku na sobotę. Cały klub jest wstrząśnięty tragedią i myślami jest z jego żoną oraz dziećmi - można przeczytać w komunikacie klubu.
- Kelly był bardzo cenionym przez wszystkich zawodnikiem, jego radość była zaraźliwa i promienna. Dziś straciliśmy zawodnika, przyjaciela, brata - napisano. Meafua przybył do Francji z Samoy w 2016 roku, w celu kontynuowania tam swojej sportowej kariery.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Świadkowie zdarzenia dodają ponadto, że udało im się zatrzymać trzeciego zawodnika, który również chciał ratować kolegę, będąc pod wpływem alkoholu. Sprawę śmierci bada lokalna policja, jednak póki co nie ma większych postępów w tej kwestii.