Aleksander Buksa zaliczył prawdziwe "wejście smoka". Nie dość, że strzelił gola w swoim pierwszym meczu w nowym klubie, to zrobił to dniu podpisania kontraktu i w dodatku w 101. sekundzie spotkania. Lepszego przywitania z drużyną nie można sobie wymarzyć.
20-letni napastnik został wypożyczony do Standardu Liege z włoskiej Genoi. Poprzednie pół roku spędził jednak również w Belgii na wypożyczeniu w OH Leuven. Występował tam w klubowych rezerwach, grających w trzeciej lidze. Jak na razie podobnie ma być w ekipie Standardu. Debiut w drugoligowym zespole do lat 23 SL16 FC napawa jednak sporym optymizmem.
Nie minęły dwie minuty meczu z SK Beveren, a Buksa już zanotował pierwsze trafienie. Dośrodkowanie w pole karne posłał Da Silva, piłkę kopnął Brrou, a ta trafiła prosto w plecy Polaka. Ten jednak przytomnie się odwrócił, wykorzystał zamieszanie w polu karnym i posłał strzał na bramkę. Zaskoczony bramkarz skapitulował. Wideo poniżej.
Radość Polaka była w pełni uzasadniona. Beveren przed tą kolejką zajmowało pierwsze miejsce w tabeli drugiej ligi i w tym sezonie bije się awans. SL16 FC zajmowało natomiast 10. miejsce wśród 12 zespołów. Zapachniało więc olbrzymią niespodzianką. Jeszcze bliżej było jej po godzinie gry. Na 2:0 podwyższył Dodeigne. Beveren wróciło jednak z dalekiej podróży i w ostatnich 10 minutach odrobiło straty. Bramki Barry'ego i Hrncara dały wynik 2:2. Remis w tym spotkaniu jest dla rezerw Standardu i tak sporym osiągnięciem. Co prawda pozostały one na 10. pozycji, ale zepchnęły Beveren z pozycji lidera.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Dla Aleksandra Buksy był to szósty gol w tym sezonie. W rundzie jesiennej wystąpił w 16 meczach rezerw Leuven, w których zdobył pięć goli. Niestety wciąż nie udało mu się zadebiutować w belgijskiej ekstraklasie.