Cztery kluby. 150 meczów. 3325 dni. Kiedy Mourinho przegrał ostatni ligowy mecz u siebie (jego Porto poległo z Beira-Mar 2:3), w Realu pracował trener Vicente del Bosque, a na skrzydle biegał Steve McManaman. Wliczając krajowe rozgrywki pucharowe, zespoły portugalskiego fachowca nie poległy od 183 spotkań.
Seria przetrwała w Anglii, choć prowadzona przez Mourinho Chelsea regularnie mierzyła się z najlepszymi zespołami kontynentu. Przetrwała w Serie A, choć jego Inter kilka razy ratował się w ostatnich minutach. W Madrycie 48-letni szkoleniowiec zmienił Santiago Bernabeu w niedostępną twierdzę. Do soboty Real na własnym stadionie wygrał wszystkie mecze w tym sezonie.
W ostatnich minutach "Królewscy" próbowali ratować remis. Ośmiu graczy w białych koszulkach ostrzeliwało bramkę, dwóch dośrodkowywało, bramkarz Iker Casillas stał na środku boiska, a w ostatniej akcji wpadł w pole karne rywali. Sekundy przed końcem Gijon wybiło piłkę z linii bramkowej i przetrwało.
Mourinho poszedł do szatni gości, by pogratulować piłkarzom i trenerowi Manolo Preciado, choć ten jesienią nazwał go "łajdakiem". Szkoleniowiec Gijon wściekł się, bo Portugalczyk zarzucał mu, że na spotkanie z Barceloną wystawił rezerwy i odpuścił mecz. - Pochwaliłem ich za walkę i zaangażowanie - powiedział Mourinho i ogłosił, że jeśli Barcelona zwycięży w Villarrealem, zdobycie mistrzostwa będzie praktycznie niemożliwe.
Osłabiony (w pierwszej jedenastce debiutował w tym sezonie 20-letni Thiago Alcântara, zabrakło Puyola, Xaviego i Messiego, w drugiej połowie wszedł tylko ten ostatni) lider wygrał 1:0 i powiększył przewagę nad Realem do ośmiu punktów.
- Sporting stworzył jedną szansę i strzelił gola. My mieliśmy sześć, ale nam się nie udało. Taki jest futbol, jutro przyjdzie kolejny dzień - mówił Mourinho.
Jednak problemy pozostaną. Przez kontuzje z Gijon nie zagrali lider (Ronaldo), najlepsi strzelec (Benzema) i obrońca (Marcelo) Realu ostatnich tygodni. Nie wystąpią oni prawdopodobnie też we wtorkowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Tottenhamem. - Zabrakło nam kreatywności. Bez tego nie da się pokonać zespołu skupionego na defensywie. Jeśli wystawię Ronaldo we wtorek, to na moją odpowiedzialność - powiedział Mourinho.
Portugalczyk płaci za pierwszą połowę sezonu, gdy nie dawał swoim gwiazdom wytchnienia. Zrezygnował z rotacji, uznał, że przy rozpędzonej, regularnie zbierającej punkty Barcelonie nie ma czasu na odpoczynek. Dwa tygodnie temu, po wygranych derbach z Atletico, przyznał jednak, że piłkarze są zmęczeni, i narzekał, że wyjeżdżają na mecze reprezentacji. W sobotę gwiazdy zagrały słabo, a w ostatnich minutach atakami Realu dowodził Sergio Canales, który jesienią zagrał ledwie pięć meczów. Drużynie nie pomógł nawet powrót Gonzalo Higuaina, który przez cztery miesiące leczył kręgosłup.
Realowi pozostała walka w LM i Pucharze Hiszpanii. W finale tych rozgrywek (20 kwietnia) zagra z Barceloną. Prezes Katalończyków Sandro Rosell powiedział kilka dni temu, że stawia na zwycięstwo 5:0.
Takim wynikiem zakończyło się listopadowe starcie obu drużyn. Była to najbardziej dotkliwa porażka Mourinho w karierze. W sobotę przerwana została fantastyczna seria portugalskiego trenera. W najbliższych tygodniach może okazać się, że debiutancki sezon w Realu będzie dla niego pierwszym od 2002 r. bez trofeum.
Tyle razy od 23 lutego 2002 r. do soboty zespoły Mourinho przegrały mecze u siebie. W Porto Portugalczyk poległ z Panathinaikosem (w Pucharze UEFA) oraz Realem Madryt (w Lidze Mistrzów), jako szkoleniowiec Chelsea z Barceloną (w LM) i jako szkoleniowiec Interu znów z Panathinaikosem (w LM)