W atmosferze wielkiego niesmaku odbyła się poniedziałkowa gala Złotej Piłki. Wszystko przez przedstawicieli Realu Madryt, którzy rozczarowani faktem, że plebiscytu nie wygrał Vinicius Junior, postanowili nie zjawić się w Paryżu. I to mimo faktu, że mieli do odebrania dwie nagrody - dla najlepszego trenera i drużyny roku.
W hiszpańskim programie "El Chiringuito" ujawniono informacje na temat tego, jak w plebiscycie Złotej Piłki głosował argentyński dziennikarz Bruno Porzio. Oddał on głos w imieniu Salwadora. Porzio nie dał ani jednego punktu Viniciusowi Juniorowi, a zdobywcę Złotej Piłki - Rodriego umieścił dopiero na siódmej pozycji.
- Vinicius jest zawodnikiem, który nie jest przykładem zachowania fair play wobec rywali. W dodatku nie jest wszechstronny. Miał wspaniałe chwile, takie jak gol w finale Ligi Mistrzów, ale z drugiej strony wtedy rywale pozwolili mu przebiec 70 metrów. Nie sądzę, że jest w pełni rozwiniętym piłkarzem, który może wygrać Złotą Piłkę. Nie jest gościem, który mi imponuje. Jego gra ogranicza się do bardzo małej części boiska i nie uważam go za decydującego piłkarza, ale niekompletnego. Nie jest on w pierwszej dziesiątce najlepszych w Europie - wyjaśnił swój wybór Porzio.
Odparł też zarzuty, że ma urazę wobec Realu Madryt i wyjaśnił, czemu Rodri zajął u niego siódme miejsce.
- To nonsens! Nie nienawidzę Realu Madryt. Przecież zawodnicy Realu Madryt są na pierwszym i trzecim miejscu. Dlaczego Rodri na siódmej pozycji? Nie zaszedł daleko w Lidze Mistrzów, a Hiszpania doszła do tytułu na Euro przez oszukaństwo, bo Cucurella zagrał ręką w półfinale z Niemcami i powinien być rzut karny - dodał Porzio.