Zmiana na ławce trenerskiej Manchesteru United wywołała sporo zamieszania. Większość jednak raczej ucieszyła się na wieść, że drużynę poprowadzi Ralf Rangnick. Współpraca trenera z klubem jest dość specyficzna, ponieważ 63-latek będzie czynnym trenerem do końca sezonu, a przez następne dwa lata będzie pełnił rolę doradcy.
Transfer Rangnicka z Lokomotiwu Moskwa do Manchesteru United sprawił, że niemieckie media zaczęły wiązać trenera z gwiazdami, z którymi kiedyś współpracował. "Bild" podał, że trener otrzyma od angielskiego klubu 10 milionów euro (około 8,5 mln funtów) za sprowadzenie do zespołu Erlinga Brauta Haalanda. Niemiec miał w tym celu wykorzystać fakt, że to on brał udział w przenosinach napastnika Borussii Dortmund do RB Salzburg.
Dziennikarze postanowili więc zapytać samego Ralfa Rangnicka, jak wygląda dokładny zapis w jego umowie. – Hmm... niech sprawdzę – powiedział trener, przerzucając znajdujące się przed nim kartki. – Aaa, tak, 10 milionów za Erlinga Haalanda, 10 milionów za Kyliana Mbappe, dziesięć milionów za Roberta Lewandowskiego i dziesięć milionów za Joshuę Kimmicha – zażartował - To oczywiście nonsens. Nie mam takich zapisów w kontrakcie. Nie ma sensu dyskutować o zapisach, które nie istnieją - dodał szkoleniowiec.
Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
Czy niemożliwym więc jest kupno Erlinga Haalanda? Hiszpański "Sport" twierdzi, że to nie Real Madryt, a Manchester United jest faworytem w walce o niego. – Jeśli chodzi o samego Haalanda, to prawda, że znam go od dawna i rekomendowałem jego sprowadzenie do RB Salzburg. W Manchesterze mamy jednak tylu dobrych napastników, że nie ma co rozmawiać o potencjalnych transferach – krótko skomentował Rangnick.
Wiele klubów może w przyszłym roku zgłosić się po Erlinga Haalanda po tym, jak aktywowana zostanie jego klauzula. Norweg będzie dostępny za 75 milionów euro. Cena ta może jednak wzrosnąć do 90 milionów. Aby tak było, muszą zostać spełnione określone warunki, o których nie pisały niemieckie media.