O transferze Erlinga Brauta Haalanda w najbliższej przyszłości mówi się o dawna. 21-latek, który strzelił w tym sezonie w barwach BVB 14 goli w 11 meczach, jest jednym z najbardziej pożądanych napastników na świecie i wygląda na to, że już w przyszłym roku zmieni klub. W grze o piłkarza pojawił się jednak nowy faworyt.
Przed długi czas media wskazywały, że nowym pracodawcą Haalanda będzie Real Madryt. Piłkarz miał sam ponoć stwierdzić, że to tam chciałby grać, a plotki potęgowały niektóre wypowiedzi jego agent Mino Raioli. Hiszpański "Sport" twierdzi jednak, że to nie Real, a Manchester United jest faworytem w walce o niego.
Pewne jest, że klub zainteresowany Haalandem będzie musiał wpłacić konkretną kwotę odstępnego zapisaną w kontrakcie. Według wielu źródłem ma to być nie 75 milionów euro, jak podawano wcześniej, ale nieco więcej, bo 90 milionów euro w zależności od spełnienia konkretnych warunków. Nieznane są jednak konkrety. O ile taką kwotę jest w stanie zapłacić zarówno Real, a jak i Manchester United, to Anglicy są skłonni zaoferować kosmiczne prowizje dla agenta oraz ojca piłkarza. "Sport" informuje, że obaj panowie mają dostać łącznie 60 milionów euro, a sam piłkarz otrzymałby kontrakt w wysokości 30 milionów euro za sezon. Raiola oraz Alf-Inge Haaland nie ukrywali, że będą chcieli wybrać najkorzystniejszą finansowo ofertę, a tym Manchester United może ich przekonać.
Faworytem w walce o Haalanda czyni Czerwone Diabły również fakt, że nowym szkoleniowcem klubu został Ralf Rangnick. Niemiec współpracował już z piłkarzem i brał udział w przeszłości przy transferze Haalanda z RB Salzburg do Borussii Dortmund. Według informacji "Bilda" szkoleniowiec za sprowadzenie piłkarza ma otrzymać premię w wysokości 10 milionów euro. Bonus ten zostanie wypłacony wyłącznie za kupno Norwega, a nie za wyniki, jakie osiągnie.
Haaland trafił do BVB w styczniu 2020 roku. Jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2024 roku.