W tym tygodniu do mediów trafiły nagrane dwa lata temu rozmowy między Gerardem Pique a prezydentem FC Barcelony Josepem Marią Bartomeu. Hiszpan miał między innymi negocjować lepsze warunki umów, a także wywierać na federacji nacisk, aby ta pomagała klubowi, którego Pique jest właścicielem.
Hiszpański dziennik "ABC" wyjawił kolejne informacje związane z Gerardem Pique i wydarzeniami sprzed dwóch lat. Po wybuchu pandemii klub rozpoczął negocjacje z piłkarzami w sprawie obniżenia ich pensji. Pique miał wówczas indywidualnie rozmawiać korzystniejsze dla siebie warunki kontraktu. Hiszpan miał stać się najlepiej opłacalnym obrońcą świata i zarabiać 41 milionów euro.
Sytuacja ta nie wzbudziła zadowolenia w szatni FC Barcelony. Jak ujawnia dziennik ABC, Pique miał kilka tygodni później zostać nazwany przez swoich kolegów z drużyny "zdrajcą".
Więcej artykułów o podobnej treści przeczytasz na portalu Gazeta.pl.
Na łamach hiszpańskiej gazety "ABC" ukazał się krytyczny artykuł dotyczący hiszpańskiego obrońcy. Dziennikarze uważają, że ujawnione w ostatnich dniach nagrania mają świadczyć o tym, że Pique dba tylko i wyłącznie o swój własny interes. Zdaniem gazety obrońcy nie można ufać, gdyż ten nie ma skrupułów i "sprzedaje" swoich kolegów z drużyny.
Jak ujawnia gazeta, Pique miał być negatywnie postrzegany już wcześniej. Inni piłkarze FC Barcelony mu nie ufali, a opaska kapitańska została powierzona mu dopiero, gdy stał się piłkarzem o najdłuższym stażu w zespole. Miało to świadczyć o negatywnej pozycji stopera w szatni FC Barcelony.
Sytuacje z ostatnich dni nieco osłabiły wizerunek Hiszpana w mediach, jednak jego pozycja w klubie wciąż jest nie do podważenia.