W niedzielny wieczór rozegrano drugi mecz finału greckiej ligi koszykówki. W pierwszym Panathinaikos Ateny triumfował 80:68. W drugim doszło jednak do wyrównania stanu rywalizacji. Tym razem to Olympiakos przechylił szalę zwycięstwa na własną korzyść po bardzo emocjonującym starciu - 91:83. Jednak więcej niż o tym, co działo się na boisku, mówi się, do czego doszło przed pierwszym gwizdkiem. Można to nazwać tylko w jeden sposób - wielki skandal!
Jego głównym "bohaterem" został właściciel Panathinaikosu, klubu, w którym przed rokiem grał Aleksander Balcerowski. Mowa o Dimitrosie Giannakopoulosie. Jak podaje portal eurohoops.net, Grek pojawił się na boisku w trakcie rozgrzewki, ale jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wyszedł z hali. Ba, "miał zostać z niej wyrzucony". Co było powodem? Panathinaikos donosił, że "wyjście właściciela z areny" spowodowały obraźliwe przyśpiewki kibiców, kierowane pod jego adresem, a także córki. Jednak Olympiakos przedstawił inną wersję wydarzeń.
Zdaniem działaczy, właściciel rywali miał zachowywać się skandalicznie. Na tyle, że Giorgos Angelopoulos, prezes Olympiakosu, złożył formalną skargę i zażądał aresztowania Giannakopoulosa. Rzekomo dowiedział się o tym właściciel Panathinaikosu i dlatego... uciekł, by nie zostać aresztowanym. I jak na razie ta sztuka mu się udaje, bo jak donoszą media, wciąż jest poszukiwany przez policję po tym, jak prokurator wydał nakaz zatrzymania.
A co takiego zrobił Giannakopoulos? Miał wykonywać obsceniczne gesty, ale na tym nie koniec. Do sieci trafiły też nagrania, na których widać, że się awanturował. Własną wersję wydarzeń przedstawił Angelopoulos. - Przyszedł do gali i jak tylko zajął miejsce, to zaczął pokazywać nam środkowy palec. Podobnie postępował w Abu Zabi, w stosunku do naszych fanów, ale wówczas uszło mu to na sucho - informował, cytowany przez basketnews.com.
- [W niedzielę, przyp. red.] pod koszem, w towarzystwie policjantów i Nikosa Lepeniotisa, menedżera Olympiakosu, powiedział, co zrobi mojej córce, a ja będę na to patrzeć. To wywołuje odruch wymiotny. Taki właśnie jest Giannakopoulos. Nie chcemy takich ludzi jak on - ujawnił. A co dokładnie powiedział o córce działacza? - Podszedł do nas dwukrotnie i zwrócił się takimi słowami: "Idźcie i powiedzcie Giorgosowi Angelopoulosowi, że zgwałcę jego córkę na jego oczach" - zdradził Lepeniotis. - Kiedy zorientował się, że wnosimy oskarżenie, uciekł - dodał prezes Olympiakosu.
Zobacz też: Neymar reaguje na to, jak się skompromitował. Wskazał winnego.
To nie pierwszy raz, kiedy Giannakopoulos wywołał kontrowersje. Niemal cała jego kadencja naznaczona jest skandalami. Często wchodził w dyskusje z sędziami. Dodatkowo miał problemy z prawem. Wchodził też w otwarte konflikty z kibicami. Rzekomo zdewastował jeden z lokali z kebabem, który należał do fana, a w odwecie kibice próbowali zniszczyć jego mienie i dokonali ataku na jego posiadłość.