Kilka dni temu na światło dzienne wyszły rozmowy Gerarda Pique z prezydentem hiszpańskiej federacji piłkarskiej Luisem Rubialesem. Dziennikarze doszli do informacji, że firma, którą zarządza piłkarz, miała spory udział w negocjacjach z Arabią Saudyjską. Dotyczyły one organizacji superpucharu Hiszpanii w tym kraju. Jak wynika z rozmów, Pique miał zarobić na tym aż 24 miliony euro.
Tylko że to nie koniec afery z udziałem 35-latka. Portal "El Confidential" ujawnił kolejne nagrania i zapisy rozmów. Tym razem dotyczą one uzyskania przez FC Andorrę licencji w Segunda B (Pique jest właścicielem klubu od grudnia 2018 - przyp. red.). Dziennikarze przekazali, że w lipcu 2019 roku Pique kontaktował się z Luisem Rubialesem w sprawie przejęcia przez zespół miejsca FC Reus w katalońskiej grupie Segundy División B. Rozmowę zainicjował piłkarz FC Barcelony.
- Rubi, będę dostępny cały wieczór, więc dzwoń, kiedy zechcesz, dobrze? Mam prosty temat. Chodzi o miejsce po FC Reus w Segundzie B, który spada z ligi. Wyszedł komunikat, że termin to trzy dni, by spróbować wykupić to miejsce, jeśli ktoś jest chętny. Chciałbym, żebyś wytłumaczył mi trochę, jak to wygląda i jak to widzisz. Żebyś mnie poinformował. Dzięki - pisał 35-latek.
Kilka dni później federacja ogłosiła, że miejsce to przyznano FC Andorze. Inne zespoły, w tym Inter City de Alicante, Zamora, Hospitalet, Jaén, Linares czy Alcobendas, które również były zainteresowane miejscem po FC Reus, oprotestowały postanowienie Luisa Rubialesa. Władze wspomnianych ekip były pewne, że FC Andorze pomogły bliskie relacje właściciela zespołu z prezydentem federacji.
Jednak związek podkreślił, że wszystko zostało rozstrzygnięte zgodnie z prawem. Na podstawie artykułu 194. Regulaminu Generalnego federacja nadała priorytet ekipom, które należały do tej samej wspólnoty autonomicznej, co upadły Reus. Pierwszeństwo uzyskała więc FC Andorra oraz Hospitalet, ale drugi z wymienionych klubów nie był w stanie natychmiastowo spłacić 450 tysięcy euro długu Reusa, co było jednym z warunków zajęcia miejsca klubu.
Choć w sezonie 2018-2019 FC Andorra awansowała do Tercery (czwarty poziom rozgrywkowy w Hiszpanii), to jednak nie rozegrała w niej ani jednego meczu, przechodząc bezpośrednio do Segundy B.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W czasie pandemii koronawirusa doszło do reorganizacji rozgrywek na niższych szczeblach w Hiszpanii. Do Primera RFEF można trafić z RFEF Second Division. W związku z nowym wyglądem rozgrywek Gerard Pique poprosił prezydenta o więcej informacji na ten temat, próbując uzyskać korzystniejszą drogę dla FC Andorry.
"Jeśli udałoby się uniknąć wstawienia nas do katalońskiej grupy, tym lepiej. Te ekipy zawsze mają najwyższy poziom i ostatnio czwórka dotarła do faz finałowych" - napisał 35-latek. Rubiales odpowiedział, że kryterium będzie terytorialne, na co Pique zareagował krytycznie. "Wyobrażam sobie, ale jesteśmy na końcu świata, tak jak Baleary, więc umieszczenie nas w innej grupie niewiele zmienia. A skoro robicie podgrupy po 10 zespołów, na pewno jest ponad 10 katalońskich drużyn, więc my moglibyśmy iść gdzieś indziej. Nie mamy problemu, żeby grać z północą, jak La Rioja, Kraj Basków czy Nawarra. Nawet z Andaluzją, Rubi" - napisał Pique w wiadomości do prezydenta.
Rubiales był zdania, że najlepiej utworzyć dwie grupy po sześć katalońskich drużyn i przemieszać je z zespołami z Walencji i Balearów. "To byłby kryminał. Nie możemy na to pozwolić. To najbardziej wkurzający region. My nawet nie jesteśmy w Hiszpanii, więc możesz spokojnie wysłać nas gdziekolwiek, nawet do Andaluzji" - pisał wzburzony Pique.
Jednak 35-latkowi nie udało się wywrzeć nacisku na prezydenta federacji i FC Andorra trafiła do katalońskiej grupy, m.in. z Barçą B. Później awansowała do Primera RFEF. Aktualnie ekipa Pique jest liderem tabeli. Jeśli zespół utrzyma prowadzenie do końca sezonu, to za rok zagra w Segunda División, a więc w profesjonalnych rozgrywkach.