W zeszłym sezonie Raków Częstochowa wywalczył pierwsze mistrzostwo Polski w historii klubu pod rządami Marka Papszuna. Dzięki sięgnięciu po to trofeum klub spod Jasnej Góry brał udział w eliminacjach do Ligi Mistrzów, w których spisywał się przyzwoicie. Ostatecznie, nie awansował do fazy grupowej najbardziej prestiżowych rozgrywek na świecie, ale zapewnił sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Europy.
Jak dotąd Raków nie zachwyca w rozgrywkach Ligi Europy. Zespół z południa Polski rozegrał już dwa spotkania, które zakończyły się ich porażkami. Co ciekawe, podopieczni Dawida Szwargi pozostają jedną z czterech drużyn, które nie trafiły jeszcze do siatki w tych rozgrywkach. A przed nimi czwartkowe spotkanie ze Sportingiem Lizbona.
Przed tym starciem Mateusz Borek na łamach Kanału Sportowego podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat zawodników Rakowa. Według dziennikarza problemem Rakowa są nowi piłkarze, którzy, nie potrafią spełnić pokładanych w nich nadziei. W pierwszej kolejności oberwało się Sonny'emu Kittelowi, który miał być nową gwiazdą Rakowa, przychodząc z Hamburga. - Spodziewaliśmy się więcej Kittelu. A on przyjechał nieprzygotowany i ze względu na sprawy rodzinne często musiał jeździć do Hamburga. Jego piękny gol przeciwko Karabach Agdam miał rozświetlić tunel i był autostradą do wielkiej formy Kittela, ale tego nie ma - stwierdził.
Następnym graczem, który znalazł się na celowniku dziennikarza był John Yeboah. 23-letni piłkarz latem tego roku opuścił Śląsk Wrocław. - Yeboah? Kontuzje, brak formy. Duży transfer, jak na możliwości polskiego kluby, a Raków zapłacił za niego 1,5 miliona euro. Mało. Wszystko mało - grzmiał.
Borek swoje zastrzeżenia skierował również do Adnana Kovacevicia. Jak przekonuje, bośniacki obrońca nie wzniósł się na oczekiwany poziom. - Mało, mało! Błędy. Oczekiwałeś, że przychodzi chłopak, który przychodzi z Ferencvarosu, zna polską ligę, będzie bardzo skuteczny przy stałych fragmentach gry i pod nieobecność Arsenicia będzie liderem defensywy. A on robi błędy, nie ma predyspozycji mentalnych do liderowania - zauważył.
A na sam koniec wypowiedział się o ofensywie mistrzów Polski. - Z przodu to jest właściwie dla właściciela zagadka. Jak przy jego biznesie i analitycznym umyśle doprowadzić do sytuacji, w której zostaje się bez topowego napastnika. Negocjacje z Exposito rozbiły się o kilka tysięcy i ostatecznie do Rakowa nie trafił. Potem nie udało im się sprowadzić Pedro Enrique, który był na rynku wolny. I tak naprawdę zostali z Łukaszem Zwolińskim i Fabianem Piaseckim - zakończył.
Mecz Raków Częstochowa - Sporting Lizbona odbędzie się już w czwartek 26 października o godzinie 18:45. Zapraszamy także do śledzenia relacji tekstowej na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl Live.