Porażka w pierwszym starciu z Barborą Krejcikovą oraz niekorzystny wynik drugiego meczu grupowego sprawił, że Magda Linette nie miała już szans na awans z grupy podczas WTA Elite Trophy rozgrywanego w chińskim Zhuhai. 31-letnia Polka na koniec swojego najlepszego sezonu w karierze w WTA Tour zmierzyła się z Darią Kasatkiną.
Obie zawodniczki znają się doskonale, gdyż rywalizowały przeciwko sobie już czterokrotnie przy remisowym bilansie. Ostatnie starcie odbyło się jednak w styczniu ubiegłego roku, gdy górą podczas Australian Open była Rosjanka. Dla niej ten mecz miał dużą stawkę, gdyż była o seta od zameldowania się w najlepszej czwórce WTA Elite Trophy.
Daria Kasatkina znana jest ze swojego świetnego returnu oraz wolnego serwisu, który jest jej największym deficytem. Taka mieszanka sprawia, że jej pojedynki naznaczone są sporą liczbą przełamań. Podobnie było tym razem. Jako pierwsza serwis utrzymała Rosjanka notowana na 17. miejscu w światowym rankingu. Nastąpiło to dopiero w czwartym gemie. Rywalka Polki prezentowała się jednak na korcie zdecydowanie lepiej i nadawała ton rywalizacji. W swoim stylu zmieniała rytm gry, z czym nie radziła sobie Magda Linette. Nasza zawodniczka popełniała sporo błędów. Była wolna, pasywna. Nie narzuciła swojego stylu. W dodatku miała problemy z nadmierną potliwością z powodu wysokiej wilgotności.
Inicjatywa była po stronie Kasatkiny, która częściej zmieniała kierunek zagrań. Polka ograniczała się do gry po krosie, co było przewidywalne dla przeciwniczki. Decydujący o pierwszym secie był szósty gem przy stanie 1:4, w którym 31-letnia poznanianka miała cztery break pointy, ale nie zdołała odrobić części strat. Po długim gemie z aż dziewięcioma stanami równowagi Kasatkina była o krok od wygrania pierwszej partii. Wydawało się, że to za chwilę nastąpi, lecz Rosjanka zmarnowała pierwsze trzy szanse - w tym dwie z rzędu przy swoim podaniu. Linette podniosła poziom swojej gry, ale nie miała wystarczająco argumentów, aby przebić się przez defensywę przeciwniczki. Za piątą szansą Kasatkina zamknięta seta 6:3.
Lepsza dyspozycja poznanianki w ostatnich gemach pierwszej partii dawała nadzieję na korzystniejszy wynik w drugiej odsłonie pojedynku. Potwierdzenie przyszło błyskawicznie, gdyż Linette na start przełamała rywalkę, a potem utrzymała swoje podanie dopiero po raz drugi w tym meczu. Te dwa gemy trwały blisko pół godziny - rozegrano w nich aż 32 punkty.
To, co Magda tak mozolnie wypracowała w pierwszy dwóch kwadransach seta, roztrwoniła w raptem kilka minut, kolejny raz tracąc podanie i to po podwójnym błędzie. To mocno podłamało Polkę, która w dwóch gemach serwisowych zdobyła raptem jeden punkt. Zmobilizowana Kasatkina wróciła do swojej wyższej dyspozycji. Wygrywała kolejne kluczowe punkty, błyskawicznie odskakując na 4:2.
Siódmy gem drugiego seta znów był iście maratoński. Panie rozegrały 20 punktów, ale ten ostatni wylądował na koncie Magdy Linette. To były jednak tylko momenty, w których na twarzy polskiej tenisistki pojawiał się uśmiech. Atut własnego podania w tym meczu zupełnie nie istniał. Można było mieć wręcz wrażenie, że obie panie lepiej czują się na returnie, co potwierdzały statystyki. W całym meczu miało miejsce aż 13 przełamań przy tylko sześciu gemach wygranych przez serwujące.
Ostatni break - i to do zera - był niestety autorstwa Darii Kasatkiny, który oznaczał jej zwycięstwo 6:3, 6:4 i awans do półfinału WTA Elite Trophy po dwóch zwycięstwach grupowych. Natomiast Magda Linette żegna się z tą imprezą i całym sezonem WTA Tour w nie najlepszym humorze, gdyż była to jej piąta porażka z rzędu. Przed nią jeszcze występ w reprezentacji Polski w listopadowych finałach Billie Jean King Cup.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!