Lewandowski nie musi nawet grać wybitnie, by kończyć mecze z dubletami. Zdobywanie bramek od bardzo dawna nie przychodziło mu tak łatwo. Mecz z Crveną pokazał to bardzo wyraźnie - komentował dziennikarz Sport.pl Dawid Szymczak.
To jednak nie Polak - autor dubletu w środowym meczu - gremialnie jest uznawany za MVP spotkania. Większość zagranicznych mediów wprost rozpływa się nad jednym z zawodników, który od początku sezonu prezentuje równą, wysoką formę, ale w Belgradzie przeszedł samego siebie.
Jules Kounde, bo o nim mowa, nie otrzymał oficjalnej nagrody MVP spotkania - ta przypadła Inigo Martinezowi - ale w większości mediów zebrał najwyższe noty. Portal goal.com w dziesięciostopniowej skali przyznał mu dziewiątkę. Pisze o nieprawdopodobnej wręcz kreatywności, biorąc pod uwagę że Kounde występuje na prawej obronie.
Francuz zanotował aż trzy asysty i był kluczową postacią w triumfie Barcelony. Portal barcauniversal.com wprost pisze o tym, że często meldował się w trzeciej tercji i świetnie rozumiał się z Lamine'm Yamalem. Wspomina jego asysty, zauważając kapitalne dogrania do Lewandowskiego, Raphinhii i Lopeza. Według tego źródła Francuz zasłużył na notę marzeń, czyli dziesiątkę. "Fizycznie jak byk" - tak Kounde określa kataloński dziennik "Sport", a portal Givemesport ocenił go - także najwyżej - na 8,5.
Jules Kounde trafił do Barcelony w 2022 roku. Od tego czasu rozegrał w jej barwach 104 mecze, w których zdobył cztery gole i zanotował 14 asyst. Wcześniej bronił barw Sevilli i Bordeaux. Co ciekawe Robert Lewandowski nie jest jedynym Polakiem, z którym reprezentant Francji zagrał na niwie klubowej. W Bordeaux jego klubowym kolegą był Igor Lewczuk. Kounde 36-krotnie grał we francuskiej drużynie narodowej.
FC Barcelona po czterech spotkaniach w Lidze Mistrzów ma trzy zwycięstwa i jedną porażkę. W tabeli zajmuje szóste miejsce. Do tej pory zgromadziła dziewięć punktów. 26 listopada zagra kolejne spotkanie w elitarnych rozgrywkach. Tym razem jej rywalem będzie rewelacyjny francuski Brest.